Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Kolejna zawierucha polityczna w Turcji to dobra okazja, by przyjrzeć się tematowi inwestowania na tamtejszym rynku akcji. Przyjrzyjmy się długoterminowym tendencjom.
Na pierwszy rzut oka, mimo przejściowych wahań, indeks giełdy w Stambule jest w wieloletniej hossie. Ostatnio mamy po prostu kolejną korektę w ramach tej hossy.

Niestety tureckie akcje wyglądają tak tylko z perspektywy tamtejszego inwestora. Z punktu widzenia np. polskich inwestorów kluczowe znaczenie mają wahania kursu waluty (liry tureckiej, TRY).
Po przeliczeniu indeksu z TRY na PLN okazuje się, że długoterminowy obraz nie wygląda już tak byczo. Na przestrzeni wielu lat przeliczony na PLN indeks ze Stambułu właściwie stoi w miejscu (a właściwie oscyluje ciągle wokół tego samego poziomu).

Nominalne zyski na przestrzeni lat były po prostu "pożerane" przez systematyczną deprecjację waluty względem złotego (jak i wielu innych walut), wynikającą m.in. z wysokiej inflacji oraz uporczywego deficytu na rachunku bieżącym (current account).

Wszystko to nie oznacza jednak, że inwestowanie w Turcji nie ma żadnych zalet. Owszem, ma. Aby zdać sobie z tego sprawę, wystarczy spojrzeć na takie zestawienie.

O ile ciężko byłoby uzasadnić w świetle powyższych danych zbudowanie portfela wyłącznie z tureckich akcji, to jednak jako jeden ze składników zdywersyfikowanego portfela mają rację bytu ze względu na to, że są słabo skorelowane np. z polskimi akcjami.
