Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Jeszcze więcej przemyśleń: @TomaszHondo
Naszą uwagę na amerykańskim rynku akcji przykuł wskaźnik P/E (cena/zysk) w wersji noblisty, profesora Roberta Shillera (zwany też CAPE). Otóż pokonał on właśnie ważny szczyt z 2021 roku (38,3), który stanowił punkt kulminacyjny hossy wspomaganej przez ogromną stymulację fiskalno-monetarną z czasów pandemii.
Obecna wartość (39,5 - dane z 2 X) stała się tym samym najwyższa od 25 lat. Indeks S&P 500 jest więc drogi, choć jeszcze nie aż tak skrajnie, jak w szczycie tzw. bańki internetowej (2000) - wtedy P/E Shillera sięgnął 44. Od tego rekordowego pułapu dzieli go jeszcze ok. 11 proc.
P/E Shillera inspirowany był naukami Benjamina Grahama (mentora Warrena Buffetta), który przy ocenie poziomu wycen zalecał uśrednianie zysków spółek za okres wieloletni (Shiller wybrał 10 lat). Noblista dodał do tego jeszcze jedną modyfikację - korektę historycznych zysków o wskaźnik inflacji (tak żeby były lepiej porównywalne z obecnymi wynikami firm).
P/E Shillera, ze względu m.in. na swą dość skomplikowaną budowę, niekiedy budzi kontrowersje. Trzeba jednak przyznać, że również najbardziej popularna wersja P/E, czyli oparta na zyskach spółek prognozowanych przez analityków, skłania do niemal identycznej diagnozy (różnią się tylko nominalne wartości). Również ta wersja jest w okolicy 25-letniego maksimum i zarazem w bardzo podobnej odległości od szczytu bańki internetowej (ok. 11 proc.).
Bez względu na to, którą wersję P/E weźmiemy pod uwagę, wspinaczka na poziomy najwyższe od ćwierć wieku to nie jest zbyt komfortowa sytuacja. Ale kto wie, czy przy sprzyjających wiatrach wskaźniki nie dotrą jeszcze do poziomów z bańki internetowej...
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.
