Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na NEWSLETTER
WIG kończy tydzień w newralgicznej okolicy - o krok od kluczowego wsparcia, jakie nieco ponad pułapu 49.500 pkt. na wykresie tygodniowym tworzy cała seria lokalnych dołków począwszy od stycznia 2014 roku.

Gdyby tydzień zakończył się wyraźnie poniżej tej granicy, pesymiści mogliby śmiało zacząć twierdzić, że trend boczny (panujący od ponad roku) zmienia się w spadkowy...
Kto wie, może mieliby rację (na rynkach nigdy nie można wykluczyć żadnego scenariusza), ale warto zwrócić uwagę na ważny aspekt całej tej sytuacji.
Gdyby WIG faktycznie przełamał wsparcie, automatycznie znalazłby się na poziomie najniższym od ponad dwóch lat (cały czas mowa o danych tygodniowych).
Sprawdźmy, kiedy historycznie dochodziło do takiej sytuacji.

Na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat mieliśmy do tej pory do czynienia czterokrotnie ze spadkiem WIG do poziomu najniższego od co najmniej dwóch lat. Zobaczmy co działo się później.
Krótkoterminowo praktycznie w każdym przypadku dochodziło do dalszych spadków lub przynajmniej przysłowiowego "szorowania po dnie" (rok 2011) - po takim szoku nigdy nie jest łatwo się otrząsnąć.
Co innego, jeśli chodzi o dłuższy horyzont inwestycyjny. W trzech na cztery przypadki zejście WIG do co najmniej dwuletniego minimum było dobrą okazją do rozpoczęcia wzmożonych zakupów akcji pod kątem najbliższych kilkunastu miesięcy. Wyjątkiem był jedynie rok 2008 - po dwunastu miesiącach indeks był wciąż niżej niż w omawianym punkcie.
Innymi słowy, przebicie przez WIG poziomu wsparcia byłoby równoznaczne z zejściem do ponad dwuletniego minimum, a to z kolei krótkoterminowo zapowiadałoby utrzymanie się nerwowości, a długoterminowo z prawdopodobieństwem 75% oznaczałoby okazję inwestycyjną. Nie uprzedzajmy jednak faktów - póki wsparcie nie jest przełamane, równie dobrze możliwe jest odbicie od niego...
