Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Jeszcze więcej przemyśleń: @TomaszHondo
Korekta spadkowa na rynku złota. Po dosłownie dotknięciu na chwilę pułapu 3500 USD za uncję, notowania szlachetnego metalu zakręciły w dół. W środę 14 maja znalazły się w okolicy 3200 USD.

Naturalnym punktem wyjścia do analizy korekty rozgrywającej się w ostatnich tygodniach jest to, o czym pisaliśmy w końcówce kwietnia. Zwracaliśmy wtedy uwagę, że złoto kończyło poprzedni miesiąc w warunkach ekstremalnego technicznego wykupienia - oscylator RSI (liczony w oparciu o dane miesięczne) wspiął się aż do 85 pkt. Taka sytuacja na przestrzeni co najmniej 40 lat (!) miała miejsce tylko dwukrotnie - w sierpniu 2020 oraz w lutym 2008.
Czytaj też: Stratedzy coraz szybciej podnoszą poziomy docelowe
Teraz widać, że podobnie jak w tamtych przypadkach, miesięczny RSI zaczyna zakręcać w dół z tego wyśrubowanego pułapu.

Przyjrzyjmy się bliżej wspomnianym historycznym przypadkom. Obie ścieżki po tak silnym technicznym wykupieniu korygują się nie przez jeden miesiąc, lecz wyraźnie dłużej - przez co najmniej 6-8 miesięcy (przy czym nie jest to proces jednostajny, lecz stopniowy). Do punktu wyjścia, czyli szczytu, zbliżają się dopiero po 15-19 miesiącach.

Jeśli zatem te historyczne ścieżki można traktować jako jakąś wskazówkę dla obecnej sytuacji, to należałoby założyć, że potrzeba jeszcze czasu na schłodzenie zbyt rozgrzanych wcześniej notowań złota.
Ale jest też dobra wiadomość - w żadnym ze wspomnianych dwóch historycznych przypadków proces schładzania nie oznaczał nadejścia jakiejś głębokiej, długotrwałej bessy.
Z ciekawostek - jeszcze wyższy udział złota w rezerwach NBP

W ostatnich dwóch latach zakupy złota przez NBP należały do największych na świecie. Już w marcu udział szlachetnego metalu w oficjalnych rezerwach przekroczył wskazywany wcześniej przez A. Glapińskiego poziom docelowy 20 proc., zaś w kwietniu sięgnął - również dzięki aprecjacji notowań - 22,2 proc.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.