Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Odświeżamy temat tzw. chińskiego impulsu kredytowego. Do koncepcji tej można mieć szczególny sentyment, bo jako jeden z nielicznych (jedyny?) wskaźników makroekonomicznych z naszej listy, zdołał on trafnie zaprognozować nie tylko ubiegłoroczną bessę na GPW, ale również jesienny zwrot o 180 stopni i rozpoczęcie dynamicznego odbicia cen akcji. Wszystko to sugeruje, że sygnały płynące z chińskiej gospodarki są ciągle niezwykle istotne dla naszego, rodzimego rynku.
W badaniu zależności między chińskim impulsem, a polską giełdą, kluczowe jest to, że impuls zdaje się od lat wyprzedzać trendy na GPW. To wyprzedzenie można szacować od 8 miesięcy, jeśli bazujemy na rocznych zmianach (zarówno impulsu, jak i indeksów takich jak WIG lub sWIG80) ...
... do nawet 12 miesięcy, jeśli pod uwagę weźmiemy bezpośrednie wartości impulsu i zestawimy je z wartościami np. WIG-u (dla uzyskania porównywalności skorygowanymi o długoterminowy trend).
Bez względu na przyjętą wersję, widać, że znaleźliśmy się w dość specyficznym punkcie. W punkcie kulminacyjnym pozytywnego oddziaływania chińskiego impulsu na ceny polskich akcji, co notabene ciekawie komponuje się z naszymi wcześniejszymi rozważaniami na temat np. sezonowości. Dobra wiadomość jest natomiast taka, że chiński impuls nie maluje w tym punkcie szczególnie dramatycznego scenariusza - w grę wchodzi tu raczej głębsza korekta niż bessa podobna do tej ubiegłorocznej.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.