Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Najnowszy odczyt jednego z bacznie obserwowanych przez nas wskaźników cyklu gospodarczego - unijny Economic Sentiment Indicator (ESI) - osiągnął poziom ... niebotyczny. Wartość wyższą od obecnej (117 pkt.) odnotowano tylko raz - w kwietniu-maju 2000 roku.
Z jednej strony pokazuje to jak dynamiczne jest wychodzenie gospodarek Europy z pandemicznej zapaści (kiedy to ESI był najniżej od globalnego kryzysu finansowego). A z drugiej każe się zastanawiać czy przypadkiem cykl ekonomiczny nie osiąga jakiejś lokalnej górki...
Jest to o tyle istotne, że w przeszłości ważne punkty kulminacyjne hossy (definiowane jako koniec zwyżki przed co najmniej 20-proc. przeceną) na GPW pojawiały się w okolicach szczytów ESI. Tak było przykładowo na początku 2018 roku - wtedy nasza analiza trafnie zidentyfikowała zagrożenie dla utrzymania koniunktury.
ESI to wskaźnik powstający na podstawie comiesięcznego sondażu przeprowadzanego wśród firm i konsumentów w krajach UE (na wykresie pokazujemy wersję dotyczącą całej UE).
Czy to już punkt kulminacyjny cyklu? Pewności nie ma (może tym razem ESI sięgnie po rekord ze względu na specyficzne okoliczności?), szczególnie że - jak podkreślaliśmy już w innych artykułach - znaleźć można też sprawdzone wskaźniki, które wcale nie wspięły się jeszcze w pobliże historycznych poziomów "przegrzania". Przykładem jest wskaźnik CLI OECD (z tym zastrzeżeniem, że najnowszy odczyt poznamy w połowie lipca - będziemy o tym pisać).
Reasumując, każdy kolejny miesiąc przybliża monitorowane przez nas od lat wskaźniki cyklu gospodarczego - a wraz z nimi WIG - do punktu zwrotnego.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.