Marcowy spadek PMI o niczym jeszcze nie przesądza | Qnews - Edukacyjny Portal Dla Inwestorów

newsletter

quercus

Marcowy spadek PMI o niczym jeszcze nie przesądza

Tomasz Hońdo, CFA
Starszy Analityk Quercus TFI S.A.
tomasz.hondo@quercustfi.pl

W marcu wskaźnik PMI obrazujący koniunkturę w polskim przemyśle spadł w stopniu największym od dwóch lat. Z naszej analizy wynika na szczęście, że nie jest to jeszcze wiarygodny sygnał końca hossy na GPW. Na sygnał taki trzeba będzie poczekać.

 

Dziś ciąg dalszy sagi na temat m.in. wskaźnika PMI obrazującego koniunkturę w polskim przemyśle. Przypomnijmy, że miesiąc temu wysnułem hipotezę na temat możliwego „szczytowania” wskaźnika po tym jak w lutym sięgnął niemal rekordowych poziomów. Hipoteza ta zdaje się zyskiwać na znaczeniu w świetle tego, co wydarzyło się w marcu. Otóż ten bacznie obserwowany przez inwestorów wskaźnik mocno spadł (z 55,9 do 54,0 pkt.). Zniżka o 1,9 pkt. jest nie tylko największa w obecnym cyklu wzrostowym, ale jednocześnie największa od dwóch lat. Jedną z głównych przyczyn był słabszy wzrost zamówień eksportowych. Z pewnością trudno przejść obojętnie wobec takiego wydarzenia.

Rys. 1. Wskaźnik PMI dla polskiego przemysłu (pkt.)

Wskaźnik PMI 

Jak zawsze spróbujmy nadać sprawie szerszego kontekstu historycznego. Spójrzmy na te wybrane przypadki z przeszłości, kiedy PMI najpierw zawędrował powyżej pułapu 55 pkt., a potem znalazł się co najmniej 1,5 pkt. poniżej maksymalnej wartości osiągniętej w trakcie wcześniejszej wspinaczki. Ze zdarzeniami takimi mieliśmy dotąd do czynienia w czerwcu 2004, czerwcu 2006 i lutym 2011. Jakie konkluzje płyną z tych porównań? W dwóch z trzech przypadków (2004, 2011) był to dopiero początek trendu spadkowego PMI (a w konsekwencji stopniowego spowolnienia gospodarczego). W jednym (2006), zanim doszło do ostrego spadku, wskaźnik przeszedł w fazę stabilizacji w pobliżu szczytów (był to okres, kiedy gospodarka rosła ciągle w szybkim tempie). Teraz rzućmy okiem bezpośrednio na to, co w tym czasie działo się z kursami akcji.

Rys. 2. Zmiany WIG od momentu spadku wskaźnika PMI o co najmniej 1,5 pkt. od cyklicznego szczytu

Trzy historyczne scenariusze po spadku PMI o 1,5 pkt. od szczytu 

Jak pokazuje rys. 2, na podstawie analizy tych historycznych przypadków trudno znaleźć jakiś wspólny mianownik. W ciągu roku od pojawienia się wspomnianego sygnału na giełdzie raz panowała bardzo słaba koniunktura (2011), innym razem wyjątkowo dobra (2007), a jeszcze innym – coś w rodzaju trendu bocznego (2004).

Konkluzje są dwie.

Pierwsza: prawdopodobieństwo rozegrania się negatywnego scenariusza (bessy/krachu) wynosi obecnie 33 proc. (czyli nie jest jeszcze wysokie) i to dopiero za ok. pół roku.

Druga konkluzja: skoro omawiany sygnał (spadek PMI o co najmniej 1,5 pkt. od szczytu) nie jest prognostykiem końca hossy, to warto z tego powodu poszukać na przyszłość bardziej wiarygodnego sygnału. W poszukiwaniu takiego lepszego sygnału można próbować np. powiększać skalę wymaganego spadku PMI od szczytu. Proponuję jednak przyjrzeć się jeszcze innemu kryterium, które nasuwa się na podstawie analizy wykresów. Uczyńmy nim spadek wskaźnika do poziomu najniższego od roku (czyli innymi słowy” przebicie poziomu 12-miesięcznego minimum).

Powróćmy do omówionych wcześniej trzech historycznych przypadków. W każdym z nich sygnał w postaci spadku PMI do poziomu najniższego od roku pojawiał się naturalnie dużo później niż omówiony wcześniej spadek o 1,5 pkt. od szczytu. Omawiane kryterium zostało spełnione w listopadzie 2004, wrześniu 2007 oraz czerwcu 2011. Wykonajmy ćwiczenie jeszcze raz i sprawdźmy co sygnały te oznaczały w praktyce dla rynku akcji.

Rys. 3. Zmiany WIG od momentu spadku wskaźnika PMI do poziomu najniższego od co najmniej roku

Historyczne scenariusze po spadku PMI do poziomu najniższego od roku 

 

Rys. 4. WIG, a w tle sygnały wysyłane przez PMI

WIG i sygnały wysyłane przez PMI 

Jak widać, sygnał w postaci spadku PMI do rocznego minimum okazywał się dużo bardziej wiarygodny. W dwóch przypadkach rynek akcji czekał scenariusz rychłej bessy/krachu (2007 i 2011). Co prawda taki czarny scenariusz nie rozegrał się w 2004 r. (spowolnienie gospodarki okazało się wyjątkowo płytkie i krótkotrwałe – PMI zakończył spadek wkrótce po ustanowieniu rocznego dołka), ale i tak przez pierwsze pół roku WIG nie zyskał praktycznie nic (nie licząc chwilowego wyskoku). Widać zatem, że relacja oczekiwanych stóp zwrotu do ryzyka była bardzo niekorzystna (szczególnie w ciągu pierwszego pół roku od pojawienia się sygnału), a prawdopodobieństwo negatywnego scenariusza wynosiło 66 proc. przy jednoczesnym braku jednoznacznie pozytywnego scenariusza.

Dobra wiadomość jest taka, że od marcowego osunięcia się wskaźnika PMI ze szczytu do pojawienia się wiarygodnego negatywnego sygnału (spadek wskaźnika do poziomu najniższego od roku) musi minąć trochę czasu. Przykładowo, gdyby sygnał taki miał się pojawić już w kwietniu, PMI musiałby runąć do 48 pkt., czyli aż o 6 pkt. Tymczasem największy miesięczny spadek zanotowany w historii to raptem 3,6 pkt. Widać zatem, że rychły spadek PMI do rocznego dołka jest scenariuszem bardzo mało prawdopodobnym. To daje póki co poczucie pewnego komfortu.

Takiego komfortu może już jednak nie być za jakieś pół roku. Jak pokazuje rys. 1, wczesną jesienią poziom rocznego minimum PMI przesunie się w górę w pobliże poziomów, które wskaźnik notuje obecnie. Termin jesienny w ciekawy sposób wpisuje się jednocześnie w uwarunkowania globalne. Właśnie wtedy pojawi się w zasięgu wzroku perspektywa całkowitego wygaszenia skupu aktywów w ramach QE (o ile Fed będzie postępował zgodnie z nakreślonym harmonogramem).

Warto jednocześnie zwrócić uwagę, że omówione tu negatywne sygnały generowane przez PMI były w przeszłości skorelowane z zabójczymi dla rynku akcji podwyżkami stóp procentowych. Na razie i ta perspektywa wydaje się bardzo odległa. Inflacja pozostaje na historycznie niskich poziomach. Pytanie czy stwierdzenie to będzie prawdziwe także na jesieni.

Póki co ekonomiści mBanku określili marcowy spadek PMI jako „usterkę w cyklu wzrostowym”, spowodowaną m.in. przez obawy związane z sytuacją na Ukrainie. Takiej tezy się trzymajmy, dopóki nie pojawią się wiarygodne sygnały odwracania się tego cyklu.

Reasumując, marcowy spadek aktywności w polskim przemyśle może niepokoić, ale w ujęciu historycznym nie jest to jeszcze wiarygodny sygnał końca tendencji wzrostowej na rynku akcji. Na sygnał taki trzeba jeszcze poczekać.

 


 Zapisz się na nasz NEWSLETTER:

> codzienne powiadomienia o nowych analizach

> komentarze bieżące nt. istotnych zjawisk na giełdzie i w gospodarce.

Co wyróżnia nasze analizy:

> nie tyle opisujemy fakty, co poszukujemy sprawdzonych zależności

> czerpiemy natchnienie z historii, ale koncentrujemy się na przyszłości.

Info

Quercus TFI S.A.:

nasza misja ESG

to edukacja ekonomiczna

Barometry Qnews.pl

Zagłosuj

S&P 500 zakończy ten rok:

Wybory