Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Euforii na giełdach zachodnich (DAX rekordowo wysoko!) po wynikach I tury francuskich wyborów towarzyszyły co ciekawe najlepsze od lat odczyty wskaźników koniunktury gospodarczej. Wskaźnik PMI dla przemysłu i usług strefy euro podskoczył do poziomu najwyższego od sześciu lat. To samo stało się z indeksem Ifo obrazującym nastroje niemieckich przedsiębiorców. Te zdarzenia zmuszają wręcz do bliższego przyjrzenia się sprawie z inwestycyjnego punktu widzenia.
Rzut oka na wykres indeksu Ifo pokazuje, że obecne odczyty należą już do najwyższych w historii. Wyższe były jedynie w latach 2006-2007 oraz 2010-2011.
Indeks Nastrojów w Biznesie Ifo powstaje na bazie ok. 7000 ankiet wśród niemieckich firm z sektorów wytwórczego, budowlanego, handlu hurtowego i detalicznego.
Co to może oznaczać dla inwestorów giełdowych? Weźmy pod lupę indeks giełdowy DAX.
Jak widać odczyty tak wysokie jak obecnie pojawiały się w końcowych etapach fal wzrostowych, ale - co bardzo istotne - jeszcze nie na ich szczytach. Wygląda więc na to, że trend wzrostowy jest mocno zaawansowany, ale jeszcze niekoniecznie skazany na natychmiastowy koniec. Spróbujmy zobrazować to dokładniej.
Zauważmy po pierwsze, że ścieżka, po jakiej kroczy DAX w ostatnich 12. miesiącach, jest bardzo zbliżona do dwóch omawianych historycznych przypadków, co potwierdza, że coś jest na rzeczy w takich porównaniach. Co dalej? Gdyby wierzyć tym historycznym analogiom, to należałoby przyjąć, że mamy jeszcze jakieś 5-6 miesięcy na hossę (nie tylko za Odrą), zanim rynek zupełnie wytraci impet i zacznie się stopniowo chylić ku głębszemu przesileniu (mocne tąpnięcie jak w 2011 lub bessa jak 2007-2008). Co najciekawsze, wnioski te całkiem nieźle wpisują się w wielokrotnie omawiany przez nas cykl 40-miesięczny (ostatnio m.in. tutaj), którego teoretyczny szczyt na GPW powinien wypaść w okolicach jesieni br. (czyli właśnie za 5-6 miesięcy).