Tomasz Hońdo, CFA
Starszy Ekonomista Quercus TFI S.A.
W końcówce drugiego z rzędu roku z ponad 20-proc. zwyżką S&P 500 stratedzy z Wall Street podnoszą swe poziomy docelowe dla indeksu w tempie niewidzianym od 2021 roku, a wskaźnik ceny do wartości księgowej bije rekord z lat 1999-2000.
Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Amerykański indeks S&P 500 jest prawie 28 proc. na plusie od początku roku. Jeśli do końca grudnia nie wydarzy się jakieś nieoczekiwane mocne potknięcie, to 2024 rok przejdzie do historii jako drugi kolejny rok ze zwyżką o co najmniej 20 proc.
Jest to o tyle godne uwagi, że po raz drugi S&P 500 wyraźnie (ponad dwukrotnie!) przekracza historyczną normę, bowiem jego średnia roczna zmiana za ostatnie np. 20 lat to niespełna 10 proc.
To nie zdarza się często
Owszem, uwzględnić należy też oczywiście fakt, że te dwa wyśmienite lata były poprzedzone przez „prawie” bessę z 2022 roku, w którym to amerykański benchmark spadł o niemal 20 proc. Nawet jednak jeśli poszukamy takich właśnie przypadków, w których dwa lata z co najmniej 20-proc. zwyżką następowały po roku ze zniżką (jakąkolwiek), to i tak owe przypadki okazują się niezwykłą rzadkością w całej historii danych.
Okazuje się, że od kiedy tylko istnieje indeks S&P 500 (od 1957) i jego bezpośredni poprzednicy (od 1925), takich przypadków było dotąd zaledwie cztery. Pokazujemy je na wykresie. Co działo się później, w kolejnym roku?
Rys. 1. Po dwóch tak mocnych latach kolejny rok był na ogół slaby, ale z ważnym wyjątkiem
Źródło: Qnews.pl, Bloomberg. Dane przed 1957 dotyczą indeksów będących poprzednikami S&P 500.
Średnio rzecz biorąc, benchmark w następnym roku zachowywał się już wyraźnie słabiej – przeciętna zmiana wyniosła -0,5 proc. Od tego raczej negatywnego obrazu zdarzył się jednak jeden, ale za to bardzo ważny wyjątek – rok 1997, w którym S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach odnotował … znów bardzo dobry rok (+31 proc.). Jedyne, co było negatywnego w tym wyraźnie odstającym na plus od normy przypadku to fakt, że w trakcie roku zdarzyła się korekta spadkowa wynosząca nieco ponad 10 proc.
Stratedzy przyspieszyli z podnoszeniem prognoz
Za umiarkowanie pozytywnym scenariuszem na 2025 rok opowiadają się amerykańscy stratedzy giełdowi. Najbardziej „byczo” nastawione zespoły analityków (Deutsche Bank, Yardeni) prognozują, że S&P 500 przyszły rok zakończy na poziomie 7000 pkt. Z kolei Bloomberg podaje, że średni poziom docelowy na 2025 to niecałe 6600 pkt. Realizacja tej „konsensusowej” prognozy dałaby zwyżkę indeksu o niecałe 9 proc. względem wartości w chwili pisania tego artykułu.
Do tej liczby nie należy się jednak zbyt mocno przywiązywać emocjonalnie, bo historycznie korelacja między konsensusem prognoz, a faktyczną zmianą S&P 500 w kolejnym roku była … niemal zerowa. W historii danych Bloomberga obejmującej 20 lat nie znaleźliśmy ani jednego przypadku, w którym średnia prognoza na kolejny rok byłaby ujemna. Największe „wpadki” stratedzy jako ogół mieli w latach, w którym indeks spadał (m.in. 2022, 2018, 2008). Oczywiście na długą metę ten przysłowiowy „wieczny” optymizm opłaca się bardziej niż pesymizm, bo w zdecydowanej większości lat S&P 500 rośnie.
Chociaż prognozowane przez strategów tempo zwyżki na 2025 nie odbiega zbytnio od historycznej normy, to uwagę zwraca jeszcze jeden aspekt – tempo, w jakim podnieśli oni swoje szacunki. Średni poziom docelowy na 2025 jest bowiem aż 28 proc. wyższy od poziomu docelowego na 2024 (prognozowanego przed rokiem).
Rys. 2. Stratedzy tak szybko poziom docelowy na kolejny rok podnosili dotąd tylko w 2021 roku
Źródło: Qnews.pl, Bloomberg.
Tak szybka „pogoń” strategów za rosnącym rynkiem akcji miała miejsce w ostatnich dwóch dekadach tylko jeden raz – w 2021 roku, kiedy to poziomy docelowe w ciągu roku przesunęły się w górę o 31 proc. Czyżby tak szybka pogoń za hossą również i tym razem miała okazać się raczej przestrogą niż zachętą dla inwestorów?
Cena do wartości księgowej bije niechlubny rekord
Widoczna w prognozach strategów tzw. ekstrapolacja pozytywnych stóp zwrotu na kolejny rok natrafić może na barierę w postaci wysokich wskaźników wyceny. Jeśli S&P 500 zakończy 2024 na poziomie co najmniej takim, jak w chwili pisania tego artykułu, liczony przez Bloomberg współczynnik ceny do wartości księgowej zakończy ten rok na rekordowym poziomie (obecnie 5,26). Wyższym niż na koniec 1999 roku, czyli ostatniego pełnego roku tzw. bańki internetowej. Pod względem poziomu wycen amerykański indeks nie znajduje się zatem w odpowiedniku 1996 roku (czyli w przypadku wymienionym na pierwszym naszym wykresie), lecz raczej trzy lata później.
Rys. 3. Bardzo wysoki poziom wskaźników wyceny oznacza, że S&P 500 może mieć coraz bardziej pod górkę
Źródło: Qnews.pl, Bloomberg.
Aż tak dramatycznie nie wygląda natomiast jeszcze wskaźnik cena/zysk, który wg Bloomberga od rekordu z 1999 dzieli jeszcze dystans ok. 11 procent.
Reasumując, S&P 500 kończy drugi, zdecydowanie ponadnormatywny rok, a w tle widać przysłowiowy wyścig strategów, jeśli chodzi o podnoszenie (zbyt niskich w poprzednich latach) poziomów docelowych. Wysokie wskaźniki wyceny przemawiają z kolei raczej za temperowaniem oczekiwań odnośnie 2025 roku.
Kto miał rację co do 2024?
W tym roku opłaciło się być największym „bykiem”, jeśli chodzi o prognozy poziomu S&P 500 – rywalizację strategów wygrała więc słynąca z optymizmu firma Yardeni Research, która przed rokiem zapowiadała, że indeks osiągnie 5400 pkt. na koniec 2024 (jak widać, nawet ta najbardziej optymistyczna projekcja okazała się zbyt ostrożna). Na 2025 Yardeni spodziewa się 7000 pkt., co znów należy do najbardziej byczych projekcji. Powody? Spodziewane obniżki podatków przez prezydenta Trumpa i deregulacja gospodarki. Co ciekawe, tym razem, w odróżnieniu od poprzednich dwóch lat, w raportach strategów raczej trudno dopatrzyć się zdecydowanych „niedźwiedzi”.
Powyższy artykuł stanowi zaktualizowaną wersję materiału, jaki ukazał się w Gazecie Giełdy i Inwestorów "Parkiet" - prawa do publikacji zastrzeżone.