Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Najbliższa niedziela będzie ważną datą w politycznym kalendarzu Europy - odbędzie się pierwsza tura przedterminowych wyborów parlamentarnych we Francji, ogłoszonych przez prezydenta Macrona tuż po porażce jego obozu politycznego w wyborach do Europarlamentu 9 czerwca. Perspektywa zwycięstwa uznawanego za nacjonalistyczne i eurosceptyczne Zjednoczenia Narodowego wywołała silne wstrząsy na francuskim rynku akcji, i w mniejszym stopniu również na innych głównych rynkach europejskich.
Z czysto inwestycyjnego punktu widzenia widać, że francuski indeks giełdowy CAC40 już od maja najpierw nie nadążał za niemieckim DAX-em, z którym na ogół jest bardzo silnie skorelowany (w końcu Niemcy i Francja to dwie największe gospodarki UE i strefy euro). Potem, bezpośrednio po ogłoszeniu przedterminowych wyborów jeszcze bardziej oderwał się w dół od więzi z niemieckim odpowiednikiem.
Wstrząs polityczny sprawił też, że wyraźnie zmniejszyła się różnica w wycenach francuskich i niemieckich akcji. Jeśli chodzi o prognozowany wskaźnik P/E (forward P/E), różnica znalazła się najniżej od marca 2023. Jeszcze głębsze zawężenie się wycen widać w przypadku wskaźnika ceny do wartości księgowej (P/BV).
Poszukajmy jednak pozytywów tej sytuacji. Przez ostatnie prawie 3 tygodnie inwestorzy we Francji zdążyli już zapewne - jak sugerowałyby powyższe wykresy - zdyskontować wygraną "narodowców". Pozostaje jednak niepewność co do tego, czy partia ta zdoła samodzielnie stworzyć większość parlamentarną, czy będzie musiała szukać koalicjanta lub czy pozostanie ostatecznie w opozycji - sondaże nie dają jasnej odpowiedzi. Wraz z pierwszą turą wyborów 30 czerwca część tej niepewności zniknie, choć kluczowe będą dopiero wyniki II tury, zaplanowanej na 7 lipca. Zniknięcie niepewności to często dla rynków wystarczający powód, by odetchnąć.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.