Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Entuzjastyczna reakcja na bardziej "gołębi" przekaz Fedu, w połączeniu ze sprzyjającą sezonowością, pozwoliły na kolejną próbę poszerzenia tegorocznej hossy na Wall Street o pozostające dotąd daleko w tyle spółki spoza ścisłego grona technologicznych gigantów, zarówno te zaliczane do dużych, czy też te mniejsze (Russell 2000).
Nasz współczynnik szerokości zwyżki notowań spółek wchodzących w skład S&P 500 - będący ilorazem wartości wersji tego indeksu opartej na równych wagach spółek (S&P 500 Equal Weight) oraz "zwykłej" wersji tego benchmarku - przyspieszył zwyżkę rozpoczętą jeszcze w połowie listopada (kiedy to odbił się od poziomu najniższego od czasów pandemii). To największa, jak dotąd, próba odwrócenia negatywnego trendu rozgrywającego się przez większość tego roku.
Gwałtowne zwiększenie szerokości oddaje też jeszcze inny wskaźnik, pokazujący odsetek spółek z S&P 500 notowanych powyżej 200-sesyjnej średniej kroczącej. Jeszcze w końcówce października zaledwie co czwarta firma była notowana powyżej tej długoterminowej średniej, a tymczasem wczoraj wskaźnik ten dotarł do prawie 75 proc.
W tym punkcie pojawia się jednak pewien problem. Kiedy odsetek ten poprzednio docierał w tę okolicę - w lipcu i lutym br. - był to już kres możliwości Wall Street, a wkrótce potem trend odwracał się o 180 stopni. Nie da się jednak wykluczyć, że tym razem pozytywna tendencja okaże się wreszcie silniejsza, czego sygnałem byłoby pokonanie lutowo-lipcowego poziomu oporu. Zauważmy, że w trakcie hossy z prawdziwego zdarzenia w 2021 roku odsetek spółek powyżej 200-sesyjnej średniej zawędrował dużo wyżej, w pewnym momencie w pobliże ... 100 proc. (i nawet wtedy hossa się jeszcze nie skończyła).
Reasumując, w końcówce roku obserwujemy kolejną, pod niektórymi względami największą w tym roku, próbę poszerzenia hossy na Wall Street o akcje, które do tej pory pozostawały w tyle.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.