Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Od miesięcy trwa rynkowa debata na temat tego, czy i kiedy agresywna seria podwyżek stóp procentowych w USA doprowadzi do pogorszenia kondycji amerykańskiego rynku pracy, co miałoby przełożenie na całą gospodarkę i zyski spółek. Będące w centrum zainteresowania tej debaty cotygodniowe dane o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych dawały, jak do tej pory, dość zmienne wnioski.
Weźmy przykładowo tzw. continued jobless claims, czyli liczbę osób, które odnawiają wniosek o zasiłek (w odróżnieniu od initial jobless claims, czyli liczby nowych wniosków). Po pierwszej fali wzrostowej trwającej od jesieni ub.r. do wiosny br., potem nadszedł zaskakujący dla wielu spadek liczby osób "na zasiłku", który z jednej strony został okrzyknięty "miękkim lądowaniem" (soft landing) rynku pracy, a z drugiej przyczynił się do kolejnych podwyżek stóp przez Fed.
Sęk w tym, że - mniej więcej od połowy września (a więc już od dwóch miesięcy) - omawiany wskaźnik znów szybko rośnie. Wg najnowszego odczytu, właśnie przekroczył wiosenny szczyt i znalazł się najwyżej od ... listopada 2021 roku.
Przyglądając się wykresowi, można by zacząć się zastanawiać, czy - posługując się językiem giełdowej analizy technicznej - po przejściowej korekcie trend wzrostowy bezrobocia właśnie nie wysłał sygnału kontynuacji.
Dane o zasiłkach historycznie bywały dość kapryśne i niekiedy zdarzały im się już fałszywe sygnały - i oby tym razem też tak było - ale warto na wszelki wypadek zacząć zastanawiać się, jakie byłyby implikacje ewentualnej kontynuacji wspomnianego trendu.
Po pierwsze, poniższy wykres pokazuje, że kiedy już tendencja na rynku pracy na dobre się zmieniała, wzrost liczby osób odnawiających zasiłek był nie powolny i stopniowy, lecz raczej dość gwałtowny. Skok w trakcie pandemii to akurat najbardziej ekstremalny przykład (wymuszony przez lockout), ale w poprzednich cyklach dynamika też była dość pokaźna.
Po drugie, skok bezrobocia praktycznie zawsze był problematyczny dla rynku akcji. W najlepszym przypadku (początek lat 90) te kłopoty ograniczyły się do niespełna 20-proc. spadku S&P 500 (w pozostałych przypadkach było gorzej).
Pocieszające jest, że - korzystając ze sprzyjającej sezonowo końcówki roku - amerykański rynek na razie nie przejmuje się omawianymi sygnałami. Poza tym, schłodzenie rynku pracy na tym początkowym etapie interpretowane jest raczej pozytywnie, jako powód do przypuszczeń, że cykl podwyżek stóp jest już na dobre za nami. Przypomnijmy, że Fed ma tzw. podwójny mandat, czyli ustawowy obowiązek dbania nie tylko o niską inflację, ale też dobrą kondycję rynku pracy.
Reasumując, na rynku pracy w USA pojawiają się pierwsze "pęknięcia". Na razie efekt może być pozytywny (łagodniejszy Fed), ale w przypadku kontynuacji tej tendencji, w trakcie przyszłego roku może to być ważny czynnik ryzyka.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.