Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Już przy okazji omawiania poprzedniej, wrześniowej edycji globalnego sondażu Bank of America (BofA) wśród zarządzających funduszami pisaliśmy o silnym pesymizmie rynkowym. W najnowszej, październikowej edycji stratedzy BofA zastanawiają się nad tym czy mamy już do czynienia z rynkową "kapitulacją", tzn. tak niskim poziomem nastrojów, przy którym zwykle kształtują się dołki bessy na giełdach. Taka kapitulacja mogłaby oznaczać świetną okazję do zakupów przecenionych akcji.
BofA wskazuje, że owa kapitulacja pod niektórymi względami faktycznie ma już miejsce. Po pierwsze jest widoczna w sondażowych oczekiwaniach odnośnie koniunktury gospodarczej, które są niemal rekordowo niskie. Do tego dochodzą najniższe od 2008 roku oczekiwania odnośnie wzrostu zysków spółek w kolejnych 12. miesiącach.
Po drugie kapitulacja jest widoczna, jeśli chodzi o strukturę portfeli deklarowaną przez ankietowanych zarządzających. Z jednej strony portfele są silnie niedoważone w akcjach, a z drugiej silnie przeważone w gotówce (deklarowany średni udział gotówki podskoczył do 6,3 proc. i jest najwyższy od ... 2001 roku).
Warto też wspomnieć, że jako silnie przewartościowany oraz "zatłoczony" (crowded) jest amerykański dolar, który jest na ogół ujemnie skorelowany np. z polskimi akcjami.
Nie wszystkie elementy sondażu prowadzą jednak już do obrazu całkowitej kapitulacji, jaki zdaniem strategów BofA cechował z reguły dołki bessy.
Mimo że wspomniana sondażowa alokacja w akcjach pozostaje w pobliżu rekordowo niskiego pułapu, to jednak porównanie jej z "twardymi" danymi na temat rzeczywistych przepływów na rynku funduszy inwestycyjnych pokazuje, że w tym drugim przypadku do podobnej kapitulacji jeszcze sporo brakuje - 12-miesięczne saldo wpłat i umorzeń w globalnych funduszach akcji pozostaje ciągle na plusie wg danych EPFR cytowanych przez BofA. Innymi słowy, nie ma typowych dla prawdziwej kapitulacji silnych odpływów z funduszy w skali globalnej.
Kolejny brakujący element układanki to powszechne oczekiwania cięcia stóp procentowych, charakterystyczne dla końcowej fazy bessy. Tutaj do kapitulacji jeszcze daleka droga. W październikowej edycji sondażu w górę przesunął się (do 4,5-5 proc.) oczekiwany przez rynek docelowy szczyt cyklu podwyżek stóp w USA, który potencjalnie mógłby mieć miejsce w I kw. 2023. Pocieszające jest natomiast to, że trend w kierunku potencjalnej kapitulacji w dalszej przyszłości już się zaczął rozwijać - odsetek ankietowanych oczekujących niższych stóp procentowych w horyzoncie 12-miesięcznym podwoił się w październiku do 28 proc. Analogicznie spadł odsetek tych, którzy oczekują wyższych stóp za 12 miesięcy. Ta druga grupa jest jednak ciągle w wyraźnej przewadze.
Na razie ankietowani są na etapie zastanawiania się nad tym, co mogłoby ewentualnie skłonić Fed do szybszego zakończenia podwyżek. Wśród takich potencjalnych impulsów wymieniane jest np. radykalne wyhamowanie inflacji, globalny kryzys zadłużenia (credit event - tutaj wśród kandydatów wskazuje się najczęściej strefę euro oraz Wlk. Brytanię), wzrost liczby nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych powyżej 300 tys., lub spadek S&P 500 poniżej pułapu 3000 pkt.
Jak to wszystko podsumować? Mnożące się oznaki pesymizmu to zdaniem BofA "smaczne kąski dla następnego odreagowania w ramach bessy (bear market rally)" - które zresztą materializuje się w ostatnich dniach - ale stratedzy omawiający wyniki najnowszego sondażu uważają, że na "twarde dno", a potem "dużą zwyżkę" trzeba będzie jeszcze poczekać do I połowy 2023 roku, gdy rynkowym konsensusem staną się oczekiwania na cięcia stóp przez Fed.
Sondaż BofA został przeprowadzony w dniach 7-13 X wśród 371 firm o aktywach pod zarządzaniem w wysokości 1,1 bln USD.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.