Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Wczorajsza podwyżka stóp procentowych w Polsce wpisuje się w całościowy, globalny kontekst. Od początku czerwca doliczyliśmy się już sześciu podwyżek na świecie (w tym w naszym regionie - na Węgrzech, jak i w dwóch ważnych gospodarkach rozwiniętych - w Australii i Kanadzie), zaś w maju - trzynastu. Na tym nie koniec, bo w czerwcu oczekiwana jest kolejna podwyżka m.in. w USA. Z kolei już dziś Europejski Bank Centralny może zasygnalizować pierwszą podwyżkę w lipcu.
Jakie będą skutki tej globalnej fali wzrostu kosztów pieniądza? Miejmy nadzieję, że z czasem przyczyni się ona do wygaszenia nadmiernej inflacji, która notabene pojawiła się po wcześniejszym globalnym cięciu stóp procentowych, które punkt kulminacyjny osiągnęło wraz z wybuchem pandemii.
Ale jest też bardzo możliwe, że gaszeniu inflacyjnego pożaru będzie towarzyszyło zmrożenie koniunktury gospodarczej, bo taki zwykle efekt ma powszechne zacieśnianie polityki monetarnej. Pokazuje to nasz model, o którego implikacjach po raz pierwszy pisaliśmy już na przestrzeni ubiegłego roku - i okazały się cenne dla inwestorów. Po odświeżeniu danych okazuje się, że efektem ubocznym masowych podwyżek stóp na świecie powinno być zejście globalnego wskaźnika PMI do poziomów typowo recesyjnych w okolicy przełomu roku.
Oczywiście w którymś momencie ten powtarzający się cykl zacznie zakręcać dla odmiany w drugą stronę - inflacja przestanie być wrogiem numer jeden, a stanie się nim spowolnienie gospodarek, które skłoni banki centralne do ... łagodzenia polityki monetarnej. Na taki zwrot musimy jednak jeszcze poczekać.
Tomasz Hońdo, Quercus TFI S.A.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.