Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Mijają właśnie dokładnie 2 lata od oficjalnego ogłoszenia pandemii COVID-19 przez WHO oraz ukształtowania się (dzień później) dna ówczesnej gwałtownej wyprzedaży na GPW. Co ciekawe dołek rodzimego WIG-u został wtedy odnotowany 11 dni przed analogicznym minimum w przypadku Wall Street.
Po tych dwóch latach inwestorzy przeżywają znów dramatyczne chwile, tym razem związane z rosyjską agresją na Ukrainę.
Czy ostatnia wyprzedaż akcji okaże się tak samo wyśmienitą okazją do zakupów, jak COVID-owy krach sprzed dwóch lat? W ostatnich dniach indeksy faktycznie próbują odrabiać straty, jednak bylibyśmy ostrożni przy porównywaniu obecnej sytuacji do tej z czasu wybuchu pandemii. Obok pewnych podobieństw (gwałtowność wydarzeń na GPW) dostrzegamy też kilka zasadniczych różnic:
- o ile na rodzimym rynku inwestorzy przeżyli coś w rodzaju krachu pod koniec lutego, mogącego przypominać załamanie sprzed dwóch lat, to podobna fala uderzeniowa nie przeszła np. przez Wall Street;
- krachowi w III 2020 towarzyszyły obawy przed wejściem gospodarek w deflację na skutek lockdown'u; notowania najbliższych serii kontraktów terminowych stały się ... ujemne (nikt nie chciał kupować ropy) - tymczasem obecnie mamy do czynienia z wysoką inflacją, a ceny ropy osiągnęły poziomy najwyższe od 2008 roku;
- krach na rynkach w III 2020 został definitywnie zatrzymany przez amerykański Fed, który po serii cięć stóp procentowych ogłosił nieograniczone QE (luzowanie ilościowe), a w jego ślady poszły inne banki centralne; tymczasem obecnie banki centralne są w fazie zaostrzania lub przymierzania się do zaostrzenia polityki monetarnej: w marcu końca ma dobiec pandemiczne QE w USA, Fed ma podnieść stopy procentowe.
Tomasz Hońdo, Quercus TFI
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.