Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Jak co miesiąc zerkamy na najnowsze odczyty wskaźników wyceny akcji takich jak CAPE (Cyclically-Adjusted Price to Earnings), zwanego też P/E Shillera od nazwiska autora tej koncepcji, czy też P/BV (cena do wartości księgowej).
Jeśli chodzi o Wall Street, wskaźniki konsekwentnie wspinają się na coraz wyższe poziomy. Na koniec czerwca CAPE znalazł się (wg danych Barclays Capital) na pułapie 38,5, najwyższym od X 2000 roku. Z kolei P/BV zawędrował do 4,63, najwyżej od VIII 2000.
Przy okazji zwracamy uwagę na ciekawą zależność - mimo zupełnie odmiennej konstrukcji i innego źródła danych CAPE i P/BV są ze sobą ściśle skorelowane.
CAPE to odmiana wskaźnika P/E (cena/zysk), w której w mianowniku przyjmuje się średnie zyski spółek za ostatnie 10 lat, skorygowane o inflację.
Ale czy to oznacza, że w USA jest już tak ekstremalnie drogo, że drożej być nie może? Chyba niekoniecznie, bo omawiane wskaźniki ciągle nie dotarły jeszcze do strefy historycznych szczytów z czasów tzw. bańki internetowej (47,1 w przypadku CAPE i 5,03 w przypadku P/BV).
Całkowicie odmiennie sytuacja wygląda na GPW. Oba omawiane wskaźniki są na umiarkowanych poziomach na tle historii (CAPE: 12,1; P/BV: 1,29). Ponownie zwracamy uwagę, że chociaż WIG pobił wreszcie rekord wszech czasów z 2007 roku, to wyceny są nieporównywalnie niższe niż w trakcie tamtej euforii.
Reasumując, mamy za sobą kolejny miesiąc wspinaczki wskaźników wyceny akcji na Wall Street na poziomy najwyższe od przeszło dwóch dekad. Mimo to nie są to jeszcze wartości dorównujące rekordom z czasów bańki internetowej. A na GPW mimo rekordu WIG-u wyceny pozostają umiarkowane.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.