Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Na globalnych giełdach mamy hossę z prawdziwego zdarzenia. Świadczą o tym również najnowsze dane na temat napływów do funduszy akcji. W ostatnim tygodniu trafiło do nich netto 58,1 mld USD - to absolutny rekord wg wyliczeń Bank of America. Niemal połowa tej kwoty zasiliła fundusze inwestujące w amerykańskie duże korporacje, ale duże środki popłynęły też np. na rynki wschodzące. W sporej części pieniądze na rynek akcji przepłynęły z funduszy pieniężnych, częściowo także z podmiotów lokujących w złoto.
Komentatorzy drapią się po głowach, poszukując odpowiedzi na pytanie czy tak ogromna fala napływów to już oznaka definitywnego przegrzania koniunktury giełdowej? Stratedzy BofA przywołują wskaźnik Bull & Bear Indicator, który powstaje m.in. właśnie w oparciu o dane nt. przepływów kapitałów. Barometr ten jest już o krok niebezpiecznej strefy "extreme bullish" (ekstremalnie bycze nastroje). Przypomnijmy, że kiedy ostatnio ta strefa została osiągnięta - pod koniec stycznia 2018 - był to sygnał, który z niemal chirurgiczną precyzją wskazał dobry moment do realizacji zysków z akcji.
BofA podaje, że począwszy od 2000 roku sygnał sprzedaży zapowiadał przeciętnie rzecz biorąc 9-proc. spadek indeksu globalnych akcji w kolejnych trzech miesiącach przy jednoczesnym spadku rentowności 10-letnich obligacji skarbowych w USA o 45 pkt. bazowych (inwestorzy przesiadali się z akcji na bezpieczne obligacje). Pamiętajmy jednak, że ten sygnał jeszcze formalnie się nie pojawił...
Reasumując, hossa na giełdach trwa - z czego wypada się cieszyć - choć jednocześnie pojawiają się kolejne symptomy możliwego przegrzania przed głębszą korektą. Jak zawsze w takich sytuacjach - gdy rynki rosną siłą rozpędu na fali ogromnych napływów kapitału - dokładny timing jest jednak niezwykle problematyczny.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.