Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
W ostatnim czasie gorącym tematem na amerykańskim rynku akcji jest kwestia tzw. szerokości zwyżki (lub też braku owej szerokości). Poniżej kilka ciekawych obserwacji analityków.
- Mimo nowego rekordu S&P 500, nowe 52-tygodniowe maksima ustanawia dosłownie garstka spółek (jakieś 6-7% indeksu);
- Od czasu ustanowienia poprzednich rekordów S&P 500 w lutym, większość akcji z tego indeksu jest ciągle ... na minusie;
- Lokomotywą hossy zdaje się być garstka technologicznych gigantów; waga największych 5. czy 10. największych spółek w indeksie jest najwyższa od dekad;
- Te indeksy, które nie są zdominowane przez technologiczne giganty - takie jak wersja S&P 500, w której każda spółka ma identyczną wagę (Equal Weight) - są ciągle wyraźnie poniżej lutowych szczytów.
Postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się właśnie indeksowi S&P 500 EW. Okazuje się, że fakt, że nie zdołał on jeszcze powrócić do rekordowego pułapu nie wynika z tego, że kurs przeciętnej spółki nie rośnie, lecz raczej z tego, że indeks o równych wagach zachowywał się wyraźnie słabiej niż "zwykła" wersja S&P 500 na początku roku, a potem w trakcie "korona-krachu". Stąd też wynikają wymienione powyżej fakty.
A jak to wygląda na długą metę?
W długim okresie - na przestrzeni dekad - wersja indeksu o równych wagach zachowuje się lepiej niż wersja, w której spółki o największej kapitalizacji mają największą wagę. Innymi słowy, na długą metę lepiej mieć zdywersyfikowany portfel, niż mocno skoncentrowany w akcjach gigantów.
Jednak w ostatnim czasie jest ... dokładnie odwrotnie. Nie tylko w tym roku, ale już od mniej więcej trzech lat indeks nieważony (o równych wagach) wypada konsekwentnie słabiej niż ważony. Co ciekawe stosunek obu indeksów (tzw. siła relatywna) szoruje po poziomach najniższych od ... 2009 roku.
Z porównywalnym, długotrwałym zjawiskiem mieliśmy do czynienia wyłącznie w trakcie tzw. bańki internetowej (1995-1999). Kiedy bańka zaczęła pękać, indeks nieważony zaczął zachowywać się lepiej (w początkowym okresie nie spadał w trakcie bessy).
Reasumując, dalekie od prawdy byłoby twierdzenie, że na Wall Street rosną kursy jedynie garstki największych spółek, ale faktem jest, że statystyczna spółka już od kilku lat zachowuje się słabiej niż technologiczne giganty. Przypomina to czasy bańki internetowej z końcówki XX wieku. Trudniej określić kiedy ten fenomen miałby się zakończyć.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.