Historia kołem się toczy. Rynki wschodzące i rozwinięte przerabiają scenariusz z końca lat 90. | Qnews - Edukacyjny Portal Dla Inwestorów

newsletter

quercus

Historia kołem się toczy. Rynki wschodzące i rozwinięte przerabiają scenariusz z końca lat 90.

Tomasz Hońdo, CFA
Starszy Analityk Quercus TFI S.A.

Sytuacja na rynkach rozgrywa się wciąż wg analogii z latami 90. Zgodnie z nią od dwóch lat rynki przeżywają etap „solidarnej globalnej hossy”. Po jego zakończeniu powinna nadejść … „solidarna bessa” przypominająca tę z lat 2000-2001. A jeszcze później … „super hossa” na emerging markets.

Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER

W latach 2015-2016 sporo miejsca poświęciliśmy podobieństwu między aktualną sytuacją na rynkach rozwiniętych i wschodzących, a tą z lat 90. Posługując się tą analogią, w lipcu 2016 pisaliśmy: „akcje na rynkach rozwiniętych ciągle w hossie mimo wysokich wycen, zaś rynki wschodzące podnoszą się z wieloletnich minimów -  z dokładnie taką samą sytuacją mieliśmy do czynienia tylko raz w historii. W latach 1998-1999. Wnioski są raczej optymistyczne”.

Tamta diagnoza sprawdziła się całkiem przyzwoicie. Rynki wschodzące faktycznie dynamicznie podniosły się z upadku, zaś rozwinięte z USA na czele sięgnęły po nowe rekordy. Wraz z nimi falę hossy przeżyły akcje na GPW.

Skoro analogia z latami 90. okazuje się ciągle tak cenną wskazówką, to warto na nowo przypomnieć tę koncepcję. Na podobieństwo to składa się kilka charakterystycznych etapów:

  • Etap I („solidarne globalne odreagowanie”) – ceny akcji na rynkach rozwiniętych i wschodzących podnoszą się po recesyjnym tąpnięciu (1991-1994 oraz 2009-2011);
  • Etap II („emerging markets pozostają w tyle”) – indeks rynków wschodzących przechodzi w kilkuletni trend boczny, podczas gdy w USA i na innych rynkach rozwiniętych nie tylko nadal trwa hossa, ale nawet tempo zwyżki przyspiesza (lata 1994-1997 oraz 2011-2015);
  • Etap III („krach na emerging markets”) – indeks EM wybija się dołem z trendu bocznego (tzw. trójkąta w języku analizy technicznej), w wyniku czego dochodzi do krachu i spadku do poziomów najniższych od lat (jesień 1998 – po kryzysie azjatyckim i rosyjskim, II poł. 2015 – obawy przed „Chinageddonem”);
  • Etap IV („emerging markets zmartwychwstają”) – indeks EM dynamicznie odbija się od dna krachu i przyłącza się do globalnej hossy (1999-2000, 2016-2018);
  • Etap V („solidarna globalna bessa”) – wszystkie rynki pogrążają się w regularnej bessie (2000-2001/2002);
  • Etap VI („emerging markets liderem hossy”) – w latach 2003-2007 pałeczkę lidera przejęły zdecydowanie rynki wschodzące, a hossa na Wall Street okazała się dla odmiany dość rachityczna.

Według tego schematu od 2016 roku „przerabiamy” etap IV, w trakcie którego emerging markets (w tym nasz WIG20) przyłączyły się do solidarnej globalnej hossy. I tutaj zapala się lampka ostrzegawcza. Ponieważ w latach 90. etap IV poprzedzał katastroficzny etap V (globalna bessa powiązana ze światowym spowolnieniem/recesją), to jeśli ta analogia się nadal będzie utrzymywała (a dzieje się tak przecież od ładnych kilku lat), to inwestorzy mają przed sobą niezbyt zachęcające parędziesiąt miesięcy. Warto zauważyć, że w trakcie feralnego etapu V bessa skasowała niemal całą zwyżkę z etapu IV w przypadku emerging markets i jeszcze więcej w przypadku rynków rozwiniętych.

Rys. Wydarzenia na rynkach począwszy od 2009 roku bardzo przypominają to co działo się w latach 1991-2000. Czy ta analogia się utrzyma?

Źródło: Qnews.pl, Reuters.

I tutaj pytanie za przysłowiowe dziesięć punktów – czy trwające od lutego turbulencje oznaczają już definitywny koniec etapu IV? Gdyby ta odpowiedź była twierdząca, to należałoby ogłosić przysłowiową ewakuację z rynku akcji. Na szczęście wcale nie jest to takie pewne. Jeśli weźmiemy pod lupę casus z przełomu wieków, będący punktem wyjścia, to warto zauważyć, że dość podobne mini-tąpnięcie inwestorzy przeżyli na jesieni 1999 roku. To jednak nie był jeszcze koniec solidarnej globalnej hossy, lecz dopiero pierwszy sygnał ostrzegawczy. Na definitywny koniec trzeba było jeszcze trochę poczekać. Indeks emerging markets (i nasz WIG) ostateczny szczyt ustanowił w lutym 2000 roku, czyli jakieś pięć miesięcy później. Amerykański S&P 500 z coraz większym mozołem próbował jeszcze walczyć do sierpnia 2000 (wiele już w tym czasie nie urósł).

Jeśli ta analogia ma być jakąś wskazówką i jeśli trafnie porównujemy ostatnie turbulencje z korektą z jesieni 1999, to rynki powinna czekać jeszcze jedna „falka” hossy, zanim etap IV definitywnie dobiegnie końca.

Czytaj też: złowieszcze "trójkąty" na wykresach

Oczywiście jest jakieś ryzyko, że to zbyt optymistyczne założenie i że etap IV już się skończył, a jego miejsce stopniowo zajmuje etap V (solidarna globalna bessa). W naszych innych analizach podkreślamy jednak, że nie pojawiły się jeszcze klasyczne sygnały alarmowe w USA, takie jak odwrócenie tzw. krzywej rentowności obligacji. Krzywa ulega systematycznemu „spłaszczeniu” (rentowności krótkoterminowych papierów skarbowych rosną na skutek podwyżek stóp procentowych przez Fed, podczas gdy rentowności długoterminowych obligacji rosną niezbyt ochoczo), ale do złowieszczego odwrócenia (inwersji) ciągle jeszcze trochę brakuje. Na tyle dużo, by nie była to perspektywa najbliższej przyszłości.

Niemniej wszystko to pokazuje, że nawet jeśli hossa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, to w ciągu kilkunastu miesięcy omawiany etap IV może przejść już do historii. Pocieszać można się tym, że w całej tej analogii, po destruktywnym etapie V (globalna solidarna bessa), jaki może nadejść po zakończeniu podwyżek stóp procentowych przez Fed, etap VI teoretycznie mógłby przynieść wielką hossę na rynkach wschodzących.

Oczywiście do wszystkich tych porównań należy podchodzić z odpowiednią dozą rozsądku. W którymś momencie analogia z latami 90. może się w końcu „rozjechać”. Niemniej po dziewięciu latach hossy na rynkach rozwiniętych (tu znów podobieństwo z latami 90.!) rozważania na temat potencjalnej bessy (niekoniecznie już teraz) są z pewnością uprawnione.

Co jeszcze jest podobne do końcówki lat 90.?

  • Według rozmaitych wskaźników (P/E w różnych wersjach, cena/sprzedaż itp.) akcje w USA droższe niż obecnie były wyłącznie pod koniec lat 90.
  • Wtedy mieliśmy „bańkę internetową” (dotcom bubble), teraz wg strategów Bank of America/Merrill Lynch mamy bańkę spółek z branży e-commerce („FANG”).
  • Stopa bezrobocia w USA spadła do poziomu najniższego od … 2000 roku.
  • Okres od ostatniej recesji za oceanem jest drugim najdłuższym w historii. Najdłuższy był … w latach 90.
  • Według cytowanego na jesieni ub.r. sondażu Gallupa Amerykanie poprzednio byli tak spokojni o sytuację gospodarczą w … 1999 roku.
  • Nawet w strefie euro niektóre wskaźniki makro – np. PMI Manufacturing – w poprzednich miesiącach doszły do rekordów z przełomu wieków.
  • Cena ropy naftowej podobnie jak w 1999 roku dynamicznie podnosi się z wieloletniego minimum (wtedy zejście do tego minimum doprowadziło do bankructwa Rosji Jelcyna, którego potem zastąpił … W. Putin). Rajd na rynku ropy przyniósł impuls inflacyjny, co z kolei przyspieszyło zabójcze dla hossy podwyżki stóp procentowych.

Prawa do publikacji niniejszego artykułu są zastrzeżone dla Qnews.pl oraz parkiet.com.


tomasz.hondo@quercustfi.pl

Niniejsza analiza ma wyłącznie charakter edukacyjny i nie powinna być traktowana jako rekomendacja inwestycyjna lub informacja sugerująca określoną strategię inwestycyjną.

Info

Quercus TFI S.A.:

nasza misja ESG

to edukacja ekonomiczna

Barometry Qnews.pl

Zagłosuj

Ile amerykańskich akcji w portfelu na 2025?

Wybory