Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Przy okazji omawiania "wielkiej dywergencji" między (mocnym) amerykańskim rynkiem akcji, a (słabą) resztą świata, wspomnieliśmy, że rekordy indeksów na Wall Street są w dużym stopniu pochodną systematycznego wzrostu zysków tamtejszych spółek. Jakiś czas temu zależność tę pokazywaliśmy w oparciu o zyski raportowane (wykazywane przez firmy w sprawozdaniach finansowych). To samo można zobrazować za pomocą zysków prognozowanych przez analityków.
Prognozy zysków idą w górę.
A tak to wygląda na dłuższą metę.
Oto kilka wniosków dotyczących obecnej sytuacji, jak i długoterminowych trendów:
- na dłuższą metę zyski spółek w USA rosną (biją rekordy), więc obecne rekordy zysków (a przez to rekordy S&P500) nie są czymś "nienormalnym" - to esencja długoterminowego inwestowania, propagowanego np. przez Warrena Buffetta;
- najwyższe stopy zwrotu uzyskać można, kupując akcje, gdy są nisko wyceniane (niskie P/E), a prognozy zysków rosną lub niebawem zaczną rosnąć (co oczywiście nie jest takie proste do przewidzenia);
- najgorszy moment do zakupu akcji to taki, w którym wyceny są wysokie, a prognozy zysków zaraz potem zaczynają się załamywać (na skutek nadciągającej recesji).
Jak to wygląda obecnie? Wyceny na Wall Street są dość wysokie (P/E prawie 17 x prognozowane zyski), ale nie skrajnie wysokie (na przełomie wieków, w trakcie bańki internetowej, były jeszcze sporo wyższe). Zyski spółek i ich prognozy są jednocześnie w trendzie wzrostowym - dopiero jego załamanie oznaczałoby poważne problemy dla inwestorów.
Niniejsza analiza ma wyłącznie charakter edukacyjny i nie powinna być traktowana jako rekomendacja inwestycyjna lub informacja sugerująca określoną strategię inwestycyjną.