Ten wskaźnik odbił się od dołka z 2009 roku | Qnews - Edukacyjny Portal Dla Inwestorów

newsletter

quercus

Ten wskaźnik odbił się od dołka z 2009 roku

Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER

Podczas gdy rynkowe wyceny szeregu wielkich amerykańskich korporacji budzą cały czas obawy, to warto jednocześnie zwrócić uwagę, że "podskórnie" na Wall Street rozgrywają się niezwykle ciekawe zjawiska. Zerknijmy choćby na to, co dzieje się z relacją między indeksem S&P 500, a jego wersją "Equal Weight", czyli taką, w której każda spółka ma identyczną wagę.

Jeszcze w lipcu współczynnik obu indeksów testował dno z punktu kulminacyjnego globalnego kryzysu finansowego (III 2009), co wynikało z tego, że ogół akcji z S&P 500 zachowywał się od kilku lat wyraźnie słabiej (tzn. pozostawał coraz bardziej w tyle) niż indeks zdominowany przez największe korporacje. W ostatnich miesiącach współczynnik próbuje jednak odbić się od tego niskiego pułapu.

Rys1

 

Ta sytuacja bywa porównywana do tej z przełomu wieków, kiedy to w dobie tzw. bańki internetowej współczynnik znalazł się najniżej od lat, by potem - gdy bańka "pękła" (tzn. moda na spółki z branży internetowej zaczęła przemijać) - dynamicznie zakręcić w górę.

Warto zwrócić uwagę, że S&P 500 w wersji Equal Weight, reprezentujący "statystyczną" dużą spółkę w USA, cechuje się obecnie wyraźnie niższymi mnożnikami wyceny, niż zwykła wersja indeksu, zdominowana przez "giganty". Przykładowo, z danych Bloomberga wynika, że podczas gdy zwykle wskaźniki P/E liczone dla obu wersji indeksów są na podobnych poziomach, to od 2023 roku różnica między nimi dramatycznie się rozszerzyła. Czyżby przyszły rok miał stać pod znakiem ponownego zawężania się tej nienaturalnie szerokiej różnicy?

Rys2

 

Różnicę między omawianymi wersjami S&P 500 dobrze obrazuje przykład Tesli, notowanej obecnie w okolicy 100-krotności zysków. W podstawowej (ważonej kapitalizacją) wersji indeksu spółka Elona Muska ma teraz niemal 2-proc. udział, podczas gdy w wersji "nieważonej" jej udział jest niemal 10 razy mniejszy.

Reasumując, amerykańskie akcje często przysłowiowo wrzuca się do jednego worka, ale przecież inwestorzy nie muszą ograniczać się do wysoko wycenianych "gigantów".


Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.

tomasz.hondo@qtfi.pl
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.

Info

Quercus TFI S.A.:

nasza misja ESG

to edukacja ekonomiczna

Barometry Qnews.pl

Zagłosuj

Ile amerykańskich akcji w portfelu na 2025?

Wybory