Taśmy osłabiają Polskę – kto za tym stoi? | Qnews - Edukacyjny Portal Dla Inwestorów

newsletter

quercus

Taśmy osłabiają Polskę – kto za tym stoi?

Sebastian Buczek
Prezes Zarządu Quercus TFI S.A.

Czy afera taśmowa ma coś wspólnego z zajęciem Krymu przez Rosję? Na razie nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że Putin na pewno zaciera ręce z radości, patrząc jak Polacy sami się osłabiają.

W poprzednich artykułach postawiłem tezę, że po aneksji Krymu znaleźliśmy się w nowej rzeczywistości. Działania Rosji i ich zielonych ludzików we wschodniej Ukrainie tylko wzmacniają przekonanie, że w bieżącym roku rozpoczął się nowy rozdział w relacjach międzynarodowych. Obym przesadził, ale w mojej ocenie wracamy do okresu olbrzymich napięć, które w szczególności dotyczyć będą naszego regionu, w tym Polski.

Po upadku Związku Radzieckiego doszło do największego rozprężenia geopolitycznego od zakończenia II wojny światowej. Przez ostatnie ponad 20 lat mogliśmy żyć spokojniej, rozwijać się gospodarczo, nadrabiać zaległości do świata zachodniego.

Sytuacja jednak zaczęła zmieniać się kilka lat temu. Dojście do władzy Putina i sprzyjające warunki na rynku surowcowym spowodowały, że potęga naszego wschodniego sąsiada zaczęła odradzać się na nowo.

Pierwsze działania mające na celu odbudowę, przynajmniej w ujęciu militarnym i geopolitycznym, Rosji skierowane zostały na szczęście w rejony dość odległe od Polski i naszego regionu. Ale wydarzenia na Krymie i we wschodniej Ukrainie uzmysłowiły nam, że przywracanie potęgi nie odbędzie się bez poważniejszej konfrontacji sił również w naszym regionie.

Co dalej? Wygląda na to, że Putin w najbliższych miesiącach będzie dalej destabilizował sytuację na Ukrainie. Tamtejsza władza bez wsparcia zewnętrznego nie będzie w stanie uporać się z zielonymi ludzikami na wschodzie kraju. Jakiekolwiek negocjacje ze stroną rosyjską wydają się skazane na porażkę. Dlaczego? Po pierwsze ponieważ Rosji nie zależy na rozwiązaniu sytuacji na Ukrainie w takim sensie, aby władzę sprawowali tam jej przeciwnicy. Po drugie z powodu zdumiewającej bierności krajów Unii Europejskiej.

Ten drugi element jest równie strasznym odkryciem ostatnich miesięcy, jak to, że Rosja ponownie zmienia się w coraz bardziej agresywnego gracza na arenie globalnej. Zdecydowany sprzeciw Niemiec wobec działań Rosji na Ukrainie, mógłby stanowić bardzo ważny element w rozwiązaniu obecnych problemów. Sęk w tym, że Rosjanie doskonale „masują” Niemców. Powiązania ekonomiczne, a często osobiste są tak duże, że Niemcy wolą zajmować się obecnie korzystaniem z super koniunktury gospodarczej niż wychylać się z szeregu europejskiej pasywności.

Jest w tym strasznym odkryciu coś więcej, niż tylko żal nad losem biednych Ukraińców, których tym samym Europa wydaje na pastwę decyzji Moskwy. Niestety, jeśli mieliśmy wcześniej jakiekolwiek złudzenia, że (odpukać) w razie czego Niemcy będą nadstawiać karku za nas, to im prędzej wyleczymy się z takiego życzeniowego myślenia, tym lepiej. Putin i jego „dyplomaci” masują Niemców tak bardzo, że nasz zachodni sąsiad właśnie na naszych oczach przestaje być dla nas wsparciem w sytuacji zaistnienia zagrożenia ze Wschodu.

O innych krajach Unii nie wspominam. Francja jest zajęta swoimi sprawami albo również uwikłana w relacje biznesowe z Moskwą (w tym dostarczania broni). Inne kraje Europy kontynentalnej reprezentują zbyt małą siłę albo leżą zbyt daleko, aby na razie zajmować się wydarzeniami w naszym regionie. Wielka Brytania być może coś byłaby w stanie pomóc, ale przede wszystkim będzie oglądać się na swojego większego brata. I tak naprawdę dochodzimy do wniosku, że możemy liczyć na Stany. Problem w tym, że dzielą ich od nas tysiące kilometrów. Tak więc naprawdę możemy liczyć przede wszystkim na siebie.

Po wydarzeniach na Ukrainie liczyłem na większe zintegrowanie Polaków i przyspieszenie różnego rodzaju działań strategicznych o charakterze obronnym. I co? Minęły 3 miesiące i klops. Zamiast integracji przed nadciągającym niebezpieczeństwem ze wschodu mamy osłabiającą Polskę aferę taśmową. Zakładam, że nie jest to efekt działań Putina i jego służb. Bo jeśli by tak było, to nazywanie go geniuszem byłoby bardzo skromnym określeniem jego umiejętności. Ale nawet jeśli jest to efekt tarć w naszych służbach bezpieczeństwa, to pokazuje Rosjanom łatwą drogę, co mogą zrobić w naszym kraju, na Ukrainie czy w państwach nadbałtyckich. Jak można w łatwy sposób te państwa osłabić, a nawet zdestabilizować.

Podsumujmy zatem okres ostatnich 3 miesięcy. Putin zajął Krym. Świat się prawie nie zająknął. No może na Amerykanach zrobiło to wrażenie. Pewnie dlatego, że zrozumieli dokonującą się właśnie istotną zmianę w relacjach na arenie międzynarodowej i prawdopodobny powrót do olbrzymiego napięcia, które towarzyszyło nam przez blisko 50 lat od zakończenia II wojny światowej. Europa pozostała niewzruszona. Zajmuje się swoimi problemami, a raczej problemikami. Ukraińcy bezskutecznie walczą z zielonymi ludzikami na wschodzie kraju. Pozbawieni wsparcia Unii, a w szczególności Niemiec, niewiele są w stanie zrobić. Polska zamiast wyciągać szybkie wnioski z tego, co dzieje się kilkaset kilometrów od naszych granic, zajmuje się aferą taśmową. Zamiast szybko umacniać, osłabia. Putin zaciera ręce z radości.

Nie wiem, co będzie nas w stanie zmobilizować. Może dalsza destabilizacja sytuacji na Ukrainie? Może dopiero kolejne działania Rosjan? Aha, jeszcze jesteśmy bogatsi o jedno spostrzeżenie – jeśli ktoś liczył na pomocną dłoń Niemców lub ewentualnie innych zachodnioeuropejskich „sojuszników”, to powinien zweryfikować swój sposób myślenia. Liczyć to my możemy przede wszystkim na siebie. Ale musimy to najpierw zrozumieć.  

Info

Quercus TFI S.A.:

nasza misja ESG

to edukacja ekonomiczna

Barometry Qnews.pl

Zagłosuj

S&P 500 zakończy ten rok:

Wybory