Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
W końcówce ubiegłego roku zwracaliśmy uwagę na ekstremalnie niskie poziomy tzw. spreadu na rynku obligacji korporacyjnych "high yield" (o podwyższonej rentowności/ryzyku) w USA. W ostatnim czasie ten spread - czyli nadwyżka rentowności nad obligacjami skarbowymi - w szybkim tempie rozszerzył się z tych poziomów, w przeszłości odnotowanych tylko w latach 2005-2007 i 1997.
W szczytowym, jak na razie, punkcie spread rozszerzył się do poziomu najwyższego od września ub.r., po czym ponownie lekko się zawęził. Na wykresie obejmującym ostatnie kilka lat uwagę zwraca opadająca linia trendu, w okolicy której zatrzymało się ostatnie rozszerzenie. Warto będzie ją nadal obserwować, bo w przypadku jej ewentualnego przebicia (do którego wcale nie musi oczywiście dojść), będzie trzeba się zastanowić nad scenariuszem jeszcze dużo większego rozszerzenia spreadu.

Spread jest ważny nie tylko dla inwestorów na rynku obligacji typu high yield. Traktować go można również w dużo szerszym ujęciu, jako ogólny barometr strachu na rynkach finansowych, promieniującego również na blisko spokrewniony z ryzykowymi obligacjami rynek akcji. Zasada jest prosta - im szerszy spread, tym większy strach wśród inwestorów (np. strach przed recesją). Poniższy wykres sugeruje, że ów strach ostatnio urósł z nienaturalnie niskiego poziomu, świadczącego o rynkowej sielance - mamy więc w pewnym sensie normalizację nastrojów inwestorów.

Czy rynkowy strach osiągnie dużo wyższe poziomy niż obecnie? Warto być na taki scenariusz przygotowanym (bo w trakcie silnego rozszerzenia spreadu zdarzały się najlepsze okazje do zakupów na Wall Street), aczkolwiek nie jest on przecież przesądzony, szczególnie na krótką metę (patrz lata 2005-2007).
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.