Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Jedną z sił popychających amerykański indeks S&P 500 w górę, dzięki którym znalazł się on ostatnio na rekordowym poziomie, wydają się być pozytywne perspektywy dla zysków spółek.
I niekoniecznie chodzi tu o to, że prognozy zarobków są ochoczo podnoszone przez analityków, bo te od kilku miesięcy raczej stoją w miejscu, jeśli chodzi o przyszły rok lub nawet lekko dryfują w dół, jeśli chodzi o szacunki na bieżący rok. Chodzi raczej o to, że nawet przy tych stabilnych prognozach sam upływ czasu przesuwa w górę zysk na akcję prognozowany na kolejne 12 miesięcy (forward EPS) - im bliżej końca tego roku, tym bowiem w większym stopniu na radarach inwestorów widnieją wyższe od tegorocznych szacunki na 2025 (a niebawem zaczną pojawiać się też prognozy na 2026).
Rekordowy prognozowany zysk na akcję to także rekordy S&P 500 - to pozytywny aspekt obecnej sytuacji. Zastrzeżenia można mieć natomiast co do tego, jak rynek wycenia owe prognozowane zarobki spółek. Amerykański indeks wspiął się znów na najwyższy szczebel naszej "drabiny wycenowej", obrazujący relatywnie wysoki poziom wskaźnika P/E (ceny do prognozowanych zysków).
Dopóki prognozowany EPS kontynuuje wspinaczkę, ten pobyt S&P 500 na wyżynach nie musi mieć szczególnie negatywnych konsekwencji - taki stan rzeczy może utrzymać się teoretycznie jeszcze przez jakiś czas. Oczywiście pobyt na najwyższych szczeblach naszej "drabiny" oznacza, że szczególnie atrakcyjne okazje do zakupów akcji pojawią się dopiero, gdy S&P 500 osunie się z tych najwyższych szczebli (na razie w ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia z niewielkimi potknięciami, o jeden szczebel w dół).
Na krótką metę wywróżenie tego, kiedy amerykańskiemu indeksowi mogłaby się przysłowiowo poślizgnąć noga na wycenowej drabinie, jest mocno problematyczne (jak na razie takiego obsunięcia nie wywołała nawet niekorzystna wrześniowa sezonowość). Więcej wiadomo natomiast na dłuższą metę. Powrót do relatywnie wysokiego P/E zapowiada z dużym prawdopodobieństwem dość słabe zachowanie S&P 500 w horyzoncie np. 10-letnim, jeśli wierzyć historycznym statystykom.
Reasumując, nowy rekord S&P 500 budzić może trochę mieszane uczucia. Z jednej strony wspiera go stopniowa wspinaczka prognozowanego zysku na akcję, a z drugiej istnieje ryzyko potknięcia amerykańskiego indeksu z tak wysokiego szczebla naszej wycenowej drabiny (ale może nie tak od razu?).
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.