Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Fakt, że po bardzo słabym wrześniu kończący się październik jest jak na razie udany dla rynków akcji (S&P 500 jest w chwili pisania tego komentarza ok. 6 proc. na plusie w tym miesiącu), ciekawie wpisuje się w poruszany przez nas czasem temat sezonowości giełdowej. Uśrednione statystyki za wiele lat pokazują, że im bliżej końca roku, tym sezonowość bardziej sprzyja akcjom. Począwszy od dołka we wrześniu potem z każdym miesiącem szanse na zwyżkę amerykańskiego indeksu rosną. Już w listopadzie sięgają 72 proc., a w grudniu 78 proc. Wszystko to wpisuje się w popularny rynkowy folklor, na który składają się slogany takie jak "efekt Halloween", czy "rajd św. Mikołaja".
Jakkolwiek zagadnienie sezonowości warto brać na ogół pod uwagę nawet mimo braku jednoznacznego racjonalnego wytłumaczenia, to pamiętajmy jednak, że zdarzają się od niej istotne wyjątki. Takie wyjątki od normy dotyczą właśnie rozpoczynającego się niebawem listopada. Przyjrzenie się poszczególnym latom pokazuje, że choć listopad na ogół był udany dla inwestorów na Wall Street (zwyżka S&P 500 średnio o 1,8 proc.), to jednak optymistyczna reguła zupełnie nie sprawdziła się w ... latach pod znakiem bessy, czyli szczególnie w 2008 i 2000. Wtedy listopad okazał się wyjątkowo nieudany.
Ponieważ zaś i w tym roku Wall Street przeżywa bessę niewidzianą od lat, popularny temat korzystnej listopadowo-grudniowej sezonowości może nie być rozstrzygającym czynnikiem.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.