Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
W tym roku na Wall Street niezwykłą karierę zrobił akronim FAANG, oznaczający pięć wielkich amerykańskich korporacji (Facebook, Apple, Amazon, Netflix, Google - a właściwie Alphabet), które mają jedną wspólną cechę - czerpią ogromne korzyści z rozwoju internetu.
Licząc od początku roku ceny akcji FAANG urosły średnio rzecz biorąc o ponad 20 pkt. proc. mocniej niż indeks S&P500. Zresztą moda na te spółki utrzymuje się od dłuższego czasu. Cztery lata temu ich łącza waga w S&P500 wynosiła ok. 7%. Teraz jest to już prawie 14%.
Według niektórych FAANG to synonim bańki spekulacyjnej, jaka wyrosła na Wall Street. Pesymiści wieszczą dramatyczny upadek notowań tych modnych spółek.
Zgłębienie tematu bez wątpienia wykracza poza ramy naszego krótkiego komentarza, ale spróbujmy spojrzeć na sprawę w syntetyczny i konkretny sposób. Na poniższych wykresach pokazujemy jak zmiany kursów FAANG wyglądają na tle zysków tych spółek prognozowanych przez analityków.
Od razu widać, że poszczególne przypadki mocno się od siebie różnią. Proste porównanie trajektorii kursów i zysków sugeruje - przynajmniej na pierwszy rzut oka - że szczególnie niebezpiecznie sytuacja wygląda w przypadku Amazon i Netflix, gdzie kursy zdecydowanie "oderwały się od fundamentów". W ostatnich kilkunastu miesiącach za notowaniami przestały też nadążać prognozy zysków Google. Co innego natomiast, jeśli chodzi o Apple czy Facebook - owszem, ich kursy w ostatnich latach mocno urosły, ale z naszego zestawienia wynikałoby, że ten wzrost ma uzasadnienie w podobnym wzroście zysków.
Reasumując, modne w tym roku amerykańskie spółki technologiczne okrzyknięte mianem FAANG to mimo elementów wspólnych jednak mocno niejednolita grupa, w której w niektórych przypadkach kursy mocno odrywają się od fundamentów (stąd FAANG jako całość bywają posądzane o bańkę spekulacyjną), a w innych przypadkach tego niebezpieczeństwa nie widać (zastanawiać się można raczej nad tym czy uda się podtrzymać tak dynamiczny wzrost zysków).