Tomasz Hońdo | |
Starszy Analityk Quercus TFI S.A. | |
tomasz.hondo@quercustfi.pl |
Fenomen słabości rynków wschodzących nie ustępuje. Dobrze zapowiadające się lipcowe odbicie indeksu MSCI Emerging Markets to już przeszłość. Teraz indeks zbliża się do czerwcowego dołka. Stamtąd niewielki już z kolei dystans do dołka z jesieni 2011 r.
źródło: Financial Times
Jednym z pretekstów do powrotu słabości okazała się groźba interwencji zbrojnej w Syrii, która swoją drogą jest kolejnym elementem ciągnącego się właśnie od 2011 r. konfliktu społeczno-politycznego w Afryce Płn. i na Bliskim Wschodzie, zapoczątkowanego przez rewolucję w Egipcie i obalenie rządów Kadafiego w Libii.
To tylko jeden z czynników, bo kontekst towarzyszący sytuacji na rynkach wschodzących jest znacznie szerszy. Z jednej strony mamy obawy przed tym, że spodziewane wycofywanie się amerykańskiego Fedu z polityki luzowania ilościowego (QE) najbardziej zaszkodzi właśnie emerging markets. Z drugiej mamy słabnący wzrost gospodarczy w tak ważnych regionach, takich jak Chiny, co z kolei wywołuje presję na wyniki finansowe firm. O ile prognozy zysków amerykańskich korporacji są systematycznie podnoszone, to oczekiwany zysk na akcję dla MSCI EM stopniowo jest obniżany przez analityków począwszy od 2011 r.
Wszystko to tworzy niekorzystną aurę wokół młodych rynków, w pewnym stopniu szkodząc także koniunkturze na polskiej giełdzie. Trzeba też jednak brać pod uwagę, że skoro tak dużo czynników ryzyka jest już dobrze rozpoznanych, to de facto są one też przynajmniej w pewnym stopniu wliczone w ceny akcji. Prognozowany wskaźnik C/Z dla MSCI EM jest poniżej progu 10x, podczas gdy na Wall Street przekracza 14x. Tymczasem rozkręcające się ożywienie w Europie Zachodniej powinno z czasem przełożyć się także na większy popyt na towary z rynków wschodzących, pomagając także wynikom finansowym firm.
Póki co słabość emerging markets jest w pewnym stopniu potwierdzona przez sytuację na rynkach surowcowych. Notowania miedzi i części innych metali przemysłowych pozostają silnie skorelowane z MSCI EM. Jeśli jednak spojrzymy na ropę naftową, to tutaj trudno dostrzec tradycyjną korelację. Cena ropy Brent zbliża się dużymi krokami do szczytów rozległego trendu bocznego trwającego od wiosny 2011 r., po części właśnie za sprawą sytuacji na Bliskim Wschodzie. Sytuację taką trudno pogodzić np. z bardzo słabą postawą rosyjskiego rynku akcji, gdzie koncerny naftowe odgrywają kluczową rolę. Ropa blisko szczytów, indeks RTS blisko dołków – taka sprzeczność wydaje się nie do utrzymania na dłuższą metę.
Zachęcamy do zapisania się na NEWSLETTER, w którym regularnie powiadamiamy o najnowszych artykułach na qnews.pl. Wyłącznie dla osób zapisanych na NEWSLETTER: comiesięczny przegląd inspirujących wykresów