Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Ciesząc się z nowych rekordów S&P 500, w biciu których pomaga ostatnio szczególnie "boom na sztuczną inteligencję", można jednocześnie zastanawiać się, czy amerykański benchmark pociągnie w końcu w górę pozostający daleko w tyle indeks rynków wschodzących. MSCI Emerging Markets po raz kolejny zbliżył się właśnie do górnej linii kilkunastomiesięcznej formacji "trójkąta". Poprzednio za każdym razem, gdy indeks atakował tę linię, w próbie bardziej stanowczego ożywienia przeszkadzała rozpoczynająca się korekta spadkowa na Wall Street. Może tym razem będzie wreszcie inaczej? Bez wątpienia wiele zależy tu od postawy chińskich akcji, które mają największą wagę w indeksie MSCI EM.
Ponieważ rynki wschodzące zaczęły negatywnie odstawać od Wall Street już w trakcie 2021 roku, a potem w większości "przespały" hossę trwającą od jesieni 2022 (w większości, ale nie całkowicie - indeks EM jest mimo wszystko przynajmniej 20 proc. powyżej tamtego dołka), to efekty widać w postaci niewygórowanych wycen akcji. Wskaźnik ceny do prognozowanych zysków spółek na koniec stycznia wynosił nieco ponad 11. To wartość nie tak odległa od serii dołków z ostatnich lat, w tym z czasów covidowego krachu sprzed prawie 4 lat.
Reasumując, akcje na rynkach wschodzących mogą być na dłuższą metę ciekawym tematem inwestycyjnym ze względu na ogromne, post-pandemiczne zaległości względem Wall Street oraz niewymagające wyceny. Potrzebny jest jednak wyczekiwany techniczny sygnał mogący świadczyć o przełomie.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.