Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Niekiedy, przy stabilnej sytuacji na rynkach, globalny sondaż Bank of America wśród zarządzających funduszami nie przynosi wielu interesujących ciekawostek. Ale tym razem, w najnowszej, marcowej ankiecie dosłownie aż roi się od sygnałów, wobec których ciężko przejść obojętnie.
Od czego zacząć? Chyba od największego w historii sondażu załamania deklarowanego przez fundusze zaangażowania w amerykańskich akcjach - BofA mówi wręcz o "krachu" (crash). 40 punktów procentowych - aż o tyle zmniejszył się w ciągu jednego zaledwie miesiąca odsetek menedżerów, w których portfelach są przeważone (overweighted) akcje z USA. Obecnie, zgodnie z metodologią BofA, różnica między odsetkiem inwestorów przeważających i niedoważających walory z Wall Street to -23 pkt. proc. A przecież jeszcze raptem kilka miesięcy temu amerykańskie akcje były powszechnie pożądane i silnie przeważone!

Ucieczka z Wall Street, której towarzyszył spadek indeksu S&P 500 o 10 proc. od szczytu, pociągnęła za sobą dalsze konsekwencje.
Po pierwsze, runęło też ogólne zaangażowanie na rynkach akcji jako takich (do poziomu najniższego od jesieni 2023)...

... oraz jednocześnie podskoczył udział gotówki w portfelach. Przypomnijmy, że jeszcze lutowej edycji sondażu udział ten był niezwykle niski (3,5 proc.), co oznaczało utrzymanie i wzmocnienie sygnału sprzedaży ryzykownych aktywów. Teraz podskoczył do 4,1 proc., co wg BofA oznacza koniec sygnału sprzedaży.

Stratedzy BofA sugerują, że gwałtowność tych wszystkich ruchów może świadczyć o końcu korekty spadkowej na Wall Street. Jednocześnie jednak przyznają, że omówione wskaźniki nie są w żadnym przypadku na poziomach oznaczających ekstremalnie "niedźwiedzie" nastroje, przy których można "zamknąć oczy i kupować (akcje)". Faktycznie, pokazany na drugim wykresie wskaźnik alokacji na giełdach jest nieco ponad (a nie poniżej) poziomu neutralnego, zaś udział gotówki nadal, mimo skoku w górę, jest na relatywnie niskim pułapie (przykładowo w 2021 roku z tych wartości dopiero rozpoczynał się większy ruch).
Wskaźniki te nie zeszły niżej zapewne głównie dlatego, że mimo większej ogólnej niechęci do akcji, fundusze zapałały miłością do walorów z Europy. Deklarowane w sondażu zaangażowanie na Starym Kontynencie podskoczyło do poziomu najwyższego od lipca 2021.

Mamy tu do czynienia z niezwykle ciekawą sytuacją. Podczas gdy sondażowe zaangażowanie na Wall Street odchyliło się o jedno odchylenie standardowe w dół od długoterminowej średniej, to zaangażowanie w Europie znalazło się prawie jedno odchylenie powyżej średniej.
W efekcie obliczany przez nas na tej podstawie wskaźnik rotacji inwestorów w błyskawicznym tempie przechylił się z jednego ekstremum - czyli ekscytacji akcjami w USA po wyborach prezydenckich w listopadzie - do drugiego ekstremum, czyli silnej ekscytacji renesansem Europy.

Jak skomentować te wszystkie sygnały?
Po pierwsze widać, że nastawienie nawet profesjonalnych inwestorów potrafi w bardzo krótkim czasie ulegać gwałtownym przetasowaniom, w których niemały jest zapewne udział emocji i zmieniającej się mody. Można mówić o psychologicznym efekcie podążania za tłumem.
Kiedy to nastawienie za bardzo przechyla się w którymś kierunku, warto działać w sposób kontrariański (odwrotny do powszechnych opinii).
Obecnie mamy do czynienia z objawami ekstremalnej rotacji ("wszyscy" kochają europejskie walory - może warto więc kotrariańsko przyglądać się znów akcjom z USA?), choć niekoniecznie z ekstremalnie negatywnym już ogólnym nastawieniem inwestorów do akcji jako takich.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.