Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Co prawda dopiero co pisaliśmy obszernie na temat jednego z najważniejszych wskaźników koniunktury, ale najnowszy odczyt popularniejszego PMI dla polskiego przemysłu wręcz zmusza do zajęcia się i tym barometrem gospodarczym, skoro wczoraj w atmosferze sensacji zagościł on w mass-mediach.
Źródło: gazeta.pl, onet.pl
Spadek PMI poniżej progu 50 pkt. nie odbiega od opisywanej przez nas "normy" i perfekcyjnie wpisuje się w naszą tezę na temat cyklicznej zadyszki w polskiej (i ogólnie europejskiej/globalnej) gospodarce.
Przez "cykliczną" rozumiemy pojawiającą się w dość regularny sposób. Poniższy wykres nie pozostawia wątpliwości co do tej cykliczności (przerywane czerwone linie pokazują punkty, w których PMI spadł poniżej 50 pkt.).
Zobaczmy dokładnie co działo się na GPW przed i po spadku PMI poniżej "magicznej" granicy 50 pkt. Sygnał ten tylko w niektórych przypadkach (2008, 2000) był zwiastunem głębokiego spowolnienia w całej gospodarce, w pozostałych (a tych była większość) kończyło się na przejściowej zadyszce.
Jeśli uśrednimy te ścieżki, to okazuje się, że:
- WIG średnio rzecz biorąc zaczynał z ponad półrocznym wyprzedzeniem dyskontować to co później sygnalizował spadek PMI poniżej granicy 50 pkt.;
- tym razem WIG nieco nawet wyprzedził ten historyczny wzorzec.
Jeśli pójdziemy dalej tym tropem, to widać, że ostateczny dołek na GPW powinien wg wzorca zostać ustanowiony za niecałe pół roku. Zarazem powinna to być niezła okazja do zakupów. Jeśli wszystko potoczy się zgodnie z historyczną normą (czyli nie dojdzie do realizacji scenariusza recesyjnego/szokowego - a z innych naszych analiz wynikałoby że raczej nie), to za jakieś półtora roku od teraz WIG może sięgnąć po nowy historyczny rekord.
Niniejsza analiza ma wyłącznie charakter edukacyjny i nie powinna być traktowana jako rekomendacja inwestycyjna lub informacja sugerująca określoną strategię inwestycyjną.