Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Przy okazji każdego istotniejszego spadku na giełdach wielu inwestorów zadaje sobie pytanie czy to jedynie przejściowa korekta, czy może początek czegoś większego (bessy/krachu). Niestety nie ma cudownej metody pozwalającej ze 100-procentową pewnością odróżnić zawczasu korektę od bessy (a tym bardziej określić jak głęboka może być korekta), ale istnieją przynajmniej pewne wskazówki.
Zerknijmy przykładowo na zaktualizowany właśnie znany wskaźnik wyprzedzający koniunktury gospodarczej w USA (Conference Board LEI). Kiedy poprzednio mu się przyglądaliśmy, był na poziomie o ok. 5 pkt. wyższym od dołka z "korona-krachu". Wg najnowszego odczytu (za sierpień) poczynił kolejne postępy i znalazł się już ponad 8 pkt. powyżej dołka (106,5 pkt.). W efekcie czerwone linie na poniższym wykresie przesunęły się odpowiednio w prawo.
LEI to zbiorczy wskaźnik zbudowany na bazie 10. komponentów, które odnoszą się np. do rynku pracy czy nastrojów konsumentów (dwa mają czysto rynkowy charakter - jeden to S&P 500, drugi dotyczy rynku obligacji).
Nasze wnioski na tej podstawie?
- Po pierwsze powtórzmy konkluzję z lipca - takie wzrosty LEI po wcześniejszych spadkach miały miejsce tylko w trakcie hossy (3 razy na przestrzeni 30. lat).
- Po tak dynamicznym odbiciu LEI najbardziej dynamiczna, pierwsza fala hossy przechodziła do przeszłości, a rynek akcji wkraczał w kolejną fazę, związaną na ogół z mniejszą dynamiką i/lub większą zmiennością (pojawiały się większe korekty po drodze). Korekta w ostatnich dwóch tygodniach zdaje się dobrze wpisywać w ten scenariusz.
Reasumując, po takim odbiciu gospodarczego barometru LEI na Wall Street zdarzały się korekty spadkowe - obecna sytuacja zdaje się nie odbiegać od tej normy.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.