Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Podczas gdy amerykański S&P 500 przeżywa letnie odreagowanie słabej I połowy roku, to w tle analitycy z Wall Street konsekwentnie tną prognozy zysków spółek z indeksu.
Najnowsze dane pokazują, że tzw. konsensusowy szacunek zysku na akcję (EPS, earnings per share) na przyszły rok obniżony został do poziomu nie widzianego od ... grudnia ubiegłego roku. Cięcia w mniejszym stopniu dotyczą prognoz na ten rok (obniżyły się do poziomu najniższego od lutego br.). W każdym razie wygląda na to, że słabsze perspektywy gospodarcze znajdują w końcu odzwierciedlenie w oczekiwaniach ogółu analityków.
Z jednej strony pocieszać się można, że mimo cięć prognoza na przyszły rok jest ciągle o ponad 8 proc. wyższa od tej na bieżący rok. Innymi słowy, w przyszłym roku zyski korporacji mają urosnąć o ponad 8 proc. - to ciągle przyzwoita dynamika.
Z drugiej strony istnieje ryzyko, że wraz z obniżającymi się wskaźnikami makroekonomicznymi prognozy zysków będą nadal redukowane. Kontynuacja tego trendu oznaczałaby, że wskaźnik ceny do prognozowanych zysków (forward P/E) szedłby w górę nawet przy braku zmian cen akcji. Już teraz widać, że połączenie rozkręcającego się spadku prognoz EPS z dynamicznym odbiciem S&P 500 od czerwcowego dna bessy wywindowało P/E z ok. 15,3 (to był poziom nieco poniżej historycznej średniej liczonej za prawie cztery dekady, na co wtedy zwracaliśmy uwagę) do ok. 17,5 na koniec ubiegłego tygodnia.
Reasumując, cięcie prognoz zysków amerykańskich korporacji, szczególnie na kolejny rok, postępuje, choć na szczęście przynajmniej na razie nie osiągnęło jeszcze dramatycznych rozmiarów. Cięcie prognoz przy jednoczesnym mocnym odbiciu S&P 500 od czerwcowego dna oznacza wyższy wskaźnik cena/zysk (P/E).
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.