Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Decyzja firmy FTSE Russell o zakwalifikowaniu Polski do grona rynków rozwiniętych wywołała prawdziwą lawinę komentarzy w mediach. Nie zabrakło nieporozumień i nieścisłości.
W mediach przewijała się przykładowo teza o tym, że decyzja FTSE Russell to zaskoczenie/niespodzianka, co jest nieprawdą, bo Polska na liście obserwacyjnej z szansą na awans była już od ... 2011 roku. We wrześniu 2016 firma FTSE zapowiedziała zaś, że od awansu w kolejnym roku dzieli Polskę już tylko rozwiązanie drobnych kwestii organizacyjno-regulacyjnych.
O tym, a także o innych aspektach tej sprawy pisaliśmy obszernie w czerwcu br.:
Wszystkie te konkluzje wypada podtrzymać i przypomnieć. Polska znalazła się w dość nietypowej sytuacji, w której wg jednej firmy jesteśmy już rynkiem rozwiniętym, a wg drugiej (MSCI) - ciągle rynkiem wschodzącym, praktycznie bez szans na szybki awans.
I nic nie wskazuje na to, by wg najpopularniejszej klasyfikacji firmy MSCI Polska szybko awansowała. Dlaczego? Bo MSCI pod uwagę bierze nie tylko rozmaite kryteria dotyczące stopnia rozwoju rynku finansowego, lecz także rygorystyczny wymóg dotyczący poziomu rozwoju gospodarczego. Tego drugiego wymogu nie spełniamy. Z naszej analizy wynika, że dystans względem wysokiego progu narzuconego przez MSCI bardzo szybko zmniejszał się w początkowym okresie po przystąpieniu Polski do UE, aż do globalnego kryzysu finansowego (lata 2003-2008). W ostatnich latach dystans już praktycznie przestał się jednak zmniejszać. Polska nie rozwija się wystarczająco szybko, by dogonić podnoszący się próg MSCI (być może w tym roku nieco się to poprawi). W porównaniu z czerwcową analizą mamy już dane Banku Światowego za 2016 rok.
W podobnym położeniu jak Polska jest ... Korea Południowa. Wg FTSE Russell to rynek rozwinięty, a wg MSCI - ciągle wschodzący. Zasadnicza różnica między Polską i Koreą jest jednak taka, że ten azjatycki kraj jest od nas dużo bogatszy i spełnia wymóg dotyczący poziomu rozwoju ekonomicznego, nie spełnia za to szeregu kryteriów dotyczących regulacji i otwartości rynku.
"O wiele lepiej być dużą rybą w stawie, niż małą w oceanie" - podsumował decyzję FTSE Russell jeden z ekspertów banku J.P. Morgan, sugerując że awans niekoniecznie musi być pozytywnym czynnikiem dla koniunktury na GPW. Warto zwrócić uwagę, że nawet w gronie rynków wschodzących Polska nie jest "dużą rybą", choć przynajmniej mamy pozycję tuż za czołową dziesiątką krajów.
Bez względu na różnice w oficjalnych metodologiach i klasyfikacjach z naszych obserwacji wynika, że polskie akcje w ostatnich latach są cały czas w praktyce zaliczane przez inwestorów do rynków wschodzących. WIG20 zachowuje się (biorąc poprawkę na chwilowe odchylenia) tak jak MSCI Emerging Markets i podobnie jak on jest wrażliwy na wahania notowań dolara.
Zobaczymy czy decyzja FTSE Russell w kolejnych latach wpłynie na stopniową zmianę tego stanu rzeczy.