Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Listopad był miesiącem nie tylko pod znakiem hossy na rynkach akcji, ale też pod znakiem zdecydowanej "odwilży" na amerykańskim rynku obligacji skarbowych.
Rentowność benchmarkowych obligacji 10-letnich po dotknięciu pułapu 5 proc., w listopadzie spadła o 60 punktów bazowych. To miesięczny spadek rentowności, z jakim nie mieliśmy do czynienia od lat. Poprzednio spadała tak mocno jeszcze w końcówce 2008 roku. "Jest z czego spadać" - tak można by podsumować listopadowe wydarzenia. Bez wątpienia pomogło w tym radykalne zmniejszenie oczekiwań na kolejne podwyżki stóp procentowych pod wpływem pierwszych sygnałów słabnięcia rynku pracy w USA.
Silny spadek rentowności, to automatycznie wzrost cen obligacji (które w USA mają standardowo stałe oprocentowanie, więc ich ceny są mocno wrażliwe na wahania rentowności). Bloombergowski indeks rynku "skarbówek" podskoczył w lipcu o 3,5 proc. To miesięczna zmiana największa od dokładnie 15 lat!
Fani analizy technicznej na miesięcznym wykresie indeksu mogą zapewne zacząć doszukiwać się "zbawiennej" formacji podwójnego dna, choć do jej definitywnego ukształtowania się potrzebne byłoby pokonanie lokalnej górki z kwietnia br. (kiedy to zakończyło się poprzednie odbicie benchmarku).
Reasumując, listopad przyniósł pierwszą w tym cyklu tak znaczącą poprawę kondycji amerykańskiego rynku obligacji. Nie wiadomo, czy to już definitywna zmiana destruktywnego trendu rozpoczętego ponad trzy lata temu, ale bez wątpienia pierwszy krok został już wykonany.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.