Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Indeks krajowych obligacji skarbowych o stałym oprocentowaniu (TBSP) szybko otrząsnął się z październikowej zawieruchy i zawędrował do poziomu najwyższego od ponad dwóch lat. Od dołka sprzed ponad roku urósł już o ponad 21 proc. (co notabene jest rekordowym tempem).
Aby lepiej zrozumieć, co dzieje się - i co może się dziać - ze stopami zwrotu z tego benchmarku, warto głębiej wniknąć w jego strukturę. Poniżej prezentujemy cały koszyk indeksu, obejmujący obecnie 16 serii obligacji.
Najprostszym elementem składającym się na całkowite stopy zwrotu jest oprocentowanie obligacji. To obecnie jest mocno zróżnicowane. Pomijając obligacje zerokuponowe (typu OK), wynosi od zaledwie 0,25 proc. (papiery wyemitowane w trakcie pandemii) do nawet 7,5 proc. (w przypadku mającej obecnie największą wagę w indeksie obligacji PS0728). Ogólnie, średnie ważone oprocentowanie to obecnie prawie 3 proc. Narastające na bieżąco, a potem regularnie wypłacane odsetki, to przysłowiowy fundament przyszłych stóp zwrotu.
Drugi, również dość prosty element, to przyszłe dochody z reinwestycji wypłat odsetek.
Najbardziej problematycznym elementem są natomiast wahania cen rynkowych obligacji. Najprościej kwestia ta wygląda, gdy inwestor przetrzyma obligacje aż do wykupu. Wiadomo bowiem, że wraz ze zbliżaniem się terminu wykupu kurs rynkowy będzie zbliżał się do kursu nominalnego (czyli kursu wykupu), co obrazujemy na poniższym wykresie na przykładzie serii DS0726. Obecnie ciągle większość obligacji jest notowanych z dyskontem, tzn. ich notowania powinny wraz z upływem czasu rosnąć w kierunku nominału.
Połączenie tych trzech elementów daje rentowność (yield to maturity)
Co mogłoby przyspieszyć zwyżkę kursów w kierunku nominałów? W przeszłości takim bodźcem były np. serie obniżek stóp procentowych przez RPP. Na dzisiejszym posiedzeniu Rada może obniżyć stopę referencyjną o kolejne 25 punktów bazowych, do 5,5 proc., za sprawą dalszego spadku inflacji - ruch taki prognozuje prawie 80 proc. banków ankietowanych przez agencję Bloomberg. Chociaż - po oczekiwanej zmianie rządu oraz ciągle jastrzębiej postawie głównych banków centralnych - kolejne obniżki w następnych miesiącach są już dużo mniej pewne, to jednak z historycznego punktu widzenia ciągle widać na dłuższą metę dużą przestrzeń do cięć, pod warunkiem normalizacji inflacji.
Historyczna reguła jest prosta - cięcia stóp sprzyjają spadkowi rentowności obligacji, a spadek rentowności to - przy niezmiennym oprocentowaniu - automatycznie wzrost cen obligacji.
Reasumując, krajowe obligacje stałokuponowe dokonały już ogromnego postępu w wychodzeniu z ubiegłorocznej zapaści. Ich wyceny nie są już oczywiście tak okazyjne, jak kilkanaście miesięcy temu, ale ciągle widać w nich potencjał w średnim i dłuższym terminie, szczególnie w scenariuszu całej serii obniżek stóp procentowych (ta możliwa będzie w dalszej przyszłości).
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.