Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Normalizacja inflacji, przy jednoczesnym braku recesji (przynajmniej na razie), nie przestaje być najlepszą wiadomością tego roku dla rynków. Główny wskaźnik inflacji CPI w USA obniżył się w czerwcu do 3 proc. rok do roku (przypomnijmy, że na szczycie zbliżył się do 9 proc. r/r). Bardziej uporczywa jest inflacja bazowa (z wyłączeniem cen żywności i paliw), ale i tutaj widać istotny postęp - w czerwcu była co prawda ciągle relatywnie wysoka (4,8 proc. r/r), ale jednocześnie najniższa od jesieni 2021.
Na początku roku pokazywaliśmy, że oczekiwana dezinflacja - i związany z tym "Fed pivot" (koniec podwyżek stóp) - mogłaby stanowić jeden z najbardziej pozytywnych czynników dla rynków akcji. Jak widać, amerykański S&P 500 faktycznie cały czas wiernie trzyma się uśrednionej historycznej ścieżki wychodzącej ze szczytów inflacji w przeszłości.
Co ciekawe, dochodzimy do punktu, w którym ta uśredniona ścieżka zaczyna się przejściowo "wypłaszczać". Czyżby temat dezinflacji został już w dużym stopniu rozegrany przez rynki? Być może jeszcze niekoniecznie, biorąc pod uwagę wydarzenia na rynku walutowym. Na kolejne doniesienia o spadku inflacji i rosnących szansach na rychłe zatrzymanie podwyżek stóp procentowych w USA mocno zareagował dolar. Ledwie kilka dni temu zastanawialiśmy się nad tym, w którym kierunku indeks dolarowy wybije się z kilkumiesięcznej formacji trendu bocznego, a już wczoraj okazało się, że to wybicie podążyło w dół.
Deprecjacja dolara teoretycznie, na zasadzie odwrotnej korelacji, powinna pomagać szczególnie akcjom na rynkach wschodzących. Ich indeks jest o krok od wybicia z formacji trójkąta symetrycznego, w której tkwi od stycznia. Najbliższe dni powinny pokazać, czy uda się wreszcie wydostać z tej formacji, co mogłoby stanowić techniczny sygnał wznowienia hossy.
Reasumując, radość z normalizacji inflacji cały czas bierze górę nad obawami przed recesją.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.