Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Jeszcze więcej przemyśleń: @TomaszHondo
Mający bogatą historię wskaźnik nastrojów giełdowych tzw. doradców w USA autorstwa firmy Investors Intelligence wielokrotnie już gościł na naszych łamach.
O ile w ubiegłym roku ten ciekawy barometr trzykrotnie wspinał się na niebezpiecznie wysoki pułap świadczący o bardzo silnym optymizmie rynkowym (za trzecim razem sygnalizując tzw. negatywną dywergencję), to w trakcie kwietniowego tąpnięcia runął do jednego z niższych historycznie poziomów, tym samym zachęcając dla odmiany do akumulacji walorów zgodnie z Buffettowską regułą "kupuj, gdy inni się boją".
Od tego czasu trwa systematyczne ocieplenie nastrojów. Podczas gdy w dołku różnica między odsetkiem "byków" i "niedźwiedzi" w badaniu Investors Intelligence przekroczyła próg -10 pkt. proc., to wg najnowszego odczytu wspięła się do +15,4 p.p.

Dobra wiadomość jest taka, że barometr jest dopiero mniej więcej w połowie drogi od silnego strachu do silnego optymizmu.
W historycznym zachowaniu wskaźnika jest też jednak coś, co może przejściowo prowadzić do pewnego zakłopotania. Otóż okazuje się, że w większości przypadków podobnego odreagowania z niskiego pułapu (poniżej -10 p.p.) - z najważniejszym wyjątkiem w postaci odreagowania pandemicznego krachu w marcu 2020 (ale to niezwykle specyficzna sytuacja) - wkrótce potem dochodziło do zauważalnej zadyszki. Poniższe wykresy pokazują, że normą było zahamowanie poprawy nastrojów, które przełożyło się na osłabienie S&P 500. Na szczęście to osłabienie wg historycznego wzorca było przejściową zadyszką.

Reasumując, od czasu kwietniowej paniki obserwujemy błyskawiczną poprawę nastrojów na Wall Street. Historyczne prawidłowości sugerują, że niebawem może się pojawić pewna zadyszka w trakcie wspinaczki wskaźników nastrojów.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.