Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Rynki lubią zaskakiwać. Po bardzo słabym październiku listopad okazuje się niezwykle udany dla GPW. WIG od początku miesiąca zyskał prawie 20% (!), wyraźnie dystansując amerykański S&P 500, który w wersji Total Return (z uwzględnieniem reinwestycji dywidend - taka wersja jest bezpośrednio porównywalna z WIG) zyskał niespełna 10%. Oczywiście oba indeksy wyrażone są w innych walutach, ale uwzględnienie tego faktu jeszcze bardziej zwiększa relatywne osiągnięcia polskich akcji w listopadzie.
W walutach lokalnych WIG jak na razie w listopadzie zyskał 10 pkt. proc. więcej niż amerykański benchmark, z kolei po skorygowaniu o kurs walutowy różnica rośnie do prawie 16 pkt. proc. (!). Tak znacznej miesięcznej przewagi polskich akcji nie odnotowaliśmy od ... kwietnia 2009, kiedy to rumieńców nabierało ożywienie po globalnym kryzysie finansowym.
Oczywiście jeden miesiąc to bardzo krótki horyzont inwestycyjny. Spójrzmy też na długoterminowy całokształt.
Owszem, listopadowe odbicie jest niezwykle mocne, ale trzeba też przyznać, że dokonuje się z ... rekordowo niskiego pułapu. Bez względu na to czy spojrzymy na indeksy w walutach lokalnych, czy też skorygowane o kurs dolara, to tzw. współczynniki siły relatywnej WIG-u jeszcze w październiku osiągały historyczne minima.
Na tym etapie trudno przesądzić czy listopadowe "zmartwychwstanie" to pierwszy sygnał trwalszej poprawy czy też chwilowy falstart. Warto zwrócić uwagę, że spadek siły relatywnej rozpoczął się jeszcze w latach 2007-08. Jest to więc mocno "podstarzała" tendencja. A przecież nie zawsze polskie akcje przeżywały taką wieloletnią słabość - bywało, że było dokładnie odwrotnie (patrz lata 2002-2007).
Reasumując, mamy pierwszą od wielu miesięcy próbę nadrobienia przez polskie akcje wieloletnich zaległości względem Wall Street. Będziemy obserwować rozwój sytuacji.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.