W minionym roku indeks S&P500 urósł o prawie 30 proc. W powojennej historii Wall Street co najmniej tak dobrych lat (wzrost o minimum 29 proc.) było do tej pory jedynie pięć (1954, 1958, 1975, 1995, 1997). Warto sprawdzić co działo się później. Okazuje się, że w kolejnym roku po zanotowaniu tak wybujałych stóp zwrotu S&P500 wbrew pozorom wcale nie osiadał na laurach – rósł średnio o 20 proc. (mediana). Co więcej w żadnym z tych przypadków inwestorzy nie odnotowali strat.
Do podobnych wniosków prowadzi analiza 5-letniej stopy zwrotu, która przekroczyła właśnie 100 proc. Wcześniej z takim wydarzeniem inwestorzy mieli do czynienia czterokrotnie (na koniec lat: 1954, 1958, 1989, 1997). W kolejnym roku S&P500 zyskiwał przeciętnie 17 proc.
Wygląda zatem na to, że historia nie przemawia póki co za katastroficznymi scenariuszami, a raczej za kontynuacją pozytywnego trendu (tyle że w wolniejszym tempie).
Nie wiadomo czy i tym razem historia się powtórzy, więc warto też spojrzeć na prognozy. Okazuje się – na szczęście – że amerykańscy analitycy na ogół nie tryskają wielkim optymizmem. Według FactSet stratedzy rynkowi przewidują średnio rzecz biorąc, że S&P500 w tym roku nieco straci na wartości. Skoro większość często nie ma racji, to być może jednak stopa zwrotu będzie na plusie?
Uzupełnieniem tego obrazu sytuacji jest analiza wycen akcji. Wskaźnik ceny do prognozowanego zysku spółek zakończył rok 2013 na poziomie powyżej 15. To wartość wyższa od 5- czy 10-letniej średniej (to by przemawiało za stonowanymi oczekiwaniami odnośnie stóp zwrotu), ale jednocześnie ciągle niższa od średniej z 15 lat.
Reasumując, w tym roku będzie bardzo trudno o powtórkę fenomenalnych zysków z amerykańskich akcji z 2013 roku, ale dalekie od prawdy byłoby stwierdzenie, że historia skazuje S&P500 na rychłą bessę.
Rusza nowa edycja naszego KONKURSU na najtrafniejszą prognozę WIG na koniec marca - zapraszamy!
Zachęcamy też do zapisania się na NEWSLETTER. Wyłącznie dla subskrybentów: comiesięczny przegląd strategii inwestycyjnych.
