Ubywa akcji w trendach wzrostowych | Qnews - Edukacyjny Portal Dla Inwestorów

newsletter

quercus

Ubywa akcji w trendach wzrostowych

Tomasz Hońdo, CFA

Starszy Analityk Quercus TFI S.A.

tomasz.hondo@quercustfi.pl

Odsetek spółek notowanych wyżej niż rok wcześniej konsekwentnie się obniża. Sprawdzamy jak interpretować to zjawisko i zastanawiamy się w jaki sposób przełożyć je na decyzje inwestycyjne.

Zapraszamy do zapisania się na NEWSLETTER

Jednym z najbardziej zauważalnych zjawisk na warszawskim parkiecie w tym roku jest z jednej strony kurczące się grono akcji pozostających w trendach wzrostowych, a z drugiej – coraz większa grupa walorów w tendencji spadkowej. Jednym ze sposobów zmierzenia skali tego zjawiska jest przyjrzenie się nowym 52-tygodniowym maksimom i minimom notowań. W ostatnich tygodniach nieraz zdarzały się sesje, na których znaleźć można było 20 lub więcej nowych rocznych dołków, podczas gdy liczba nowych maksimów typowo nie przekracza ostatnio kilku pojedynczych przypadków.

Rys. 1. Liczba akcji ustanawiających danego dnia 52-tygodniowe szczyty/dołki

Źródło: Qnews.pl, Stooq.pl

Widać zatem, że obecna sytuacja jest w dużym stopniem odwróceniem zjawisk widocznych na przestrzeni ubiegłego roku, kiedy to zdecydowanie w przewadze były akcje pozostające w trendach wzrostowych. Na ile trwałe może być to zjawisko? W celu poszukania odpowiedzi na to pytanie możemy przyjrzeć się omawianej kwestii w jeszcze inny sposób. Sama liczba nowych dołków nie do końca oddaje naturę sprawy. Wystarczy bowiem, by kurs danej spółki następnego dnia po ustanowieniu 52-tygodniowego minimum nie zmienił się, a już nie będzie uwzględniany na liście nowych minimów, nawet jeśli walor ten jest od dawna w trendzie spadkowym. Jak inaczej spojrzeć na tę kwestię? Sprawdźmy ile spółek notowanych jest wyżej/niżej niż rok (52-tygodnie) wcześniej. Takie dane powinny dogłębniej pokazać kondycję całego rynku.

Rys. 2. Odsetek spółek z GPW notowanych wyżej niż rok wcześniej

Źródło: Qnews.pl, Money.pl

Z obliczeń wyłania się obraz sytuacji w całej okazałości. Po pierwsze na wykresie widać elegancki, powtarzający się niezmiennie od lat cykl, na który składają się naprzemiennie okresy, w których akcji notowanych wyżej niż rok wcześniej przybywa coraz więcej, jak i okresy, w których takich akcji konsekwentnie ubywa.

Zaprezentowany na wykresie, obliczany przez nas wskaźnik jest jednym z najbardziej namacalnych aspektów cyklu koniunkturalnego na warszawskiej giełdzie. Zgodnie z innymi naszymi obserwacjami (np. na temat rocznej dynamiki indeksu małych spółek WIG250) obecnie można wysnuć hipotezę, że jesteśmy w spadkowej fazie cyklu. Innymi słowy stopniowo ubywa spółek notowanych wyżej niż rok wcześniej, a jednocześnie przybywa walorów notowanych niżej niż rok wcześniej (co jest oczywiście spójne z opisanymi wcześniej nowymi 52-tygodniowymi szczytami i dołkami). O ile w szczytowej formie ubiegłoroczna hossa na GPW podniosła kursy 74 proc. akcji, to ostatnio odsetek walorów na plusie rok do roku skurczył się już poniżej 60 proc. i znalazł się na poziomie najniższym od około 13 miesięcy. To uwiarygadnia tezę o odwróceniu się cyklu.

Pozostają do rozstrzygnięcia dwie kwestie. Po pierwsze: z czego wynika omawiane zjawisko, a po drugie: jak można je rozpatrywać z czysto praktycznego punktu widzenia?

Zacznijmy od źródeł. Już na pierwszy rzut oka wspomniany fakt, że nasz wskaźnik znalazł się najniżej od ok. 13 miesięcy przywołuje na myśl identyczny fakt odnotowany ostatnio w przypadku danych o produkcji przemysłowej. Jej roczna dynamika także znalazła się najniżej od 13 miesięcy (1,7 proc. w czerwcu r/r). Przypadek? Niekoniecznie. Jak wynika z naszych badań, omawiany przez nas wskaźnik może być z powodzeniem traktowany jako świetny barometr/wskaźnik wyprzedzający koniunktury gospodarczej, szczególnie jeśli wygładzimy go z chwilowych wahań.

Rys. 3. Odsetek akcji w trendach wzrostowych w porównaniu z dynamiką PKB

Źródło: Qnews.pl, GUS; odsetek akcji na plusie został wygładzony za pomocą 6-miesięcznej średniej kroczącej

Jak pokazuje Rys. 3, historycznie omawiany wskaźnik poruszał się generalnie w tym samym kierunku, co dynamika PKB, przy czym oczywiście dane o PKB są mocno opóźnione w stosunku do tego co dzieje się ze wskaźnikiem. W ostatnich 4-5 latach wskaźnik na dodatek wykazywał się jeszcze większą mocą prognostyczną niż wcześniej. Przykładowo zaczął rosnąć już w połowie 2012 r., podczas gdy dołek w gospodarce odnotowano w I kw. 2013 r.

Już teraz widać, że sygnały wysyłane przez wskaźnik zaczynają się przekładać na dynamikę PKB, która według wstępnych kalkulacji ekonomistów była w drugim kwartale br. niższa niż w pierwszym. Skoro omawiany wskaźnik ma charakter wyprzedzający względem PKB, to automatycznie można odrzucić wszelkie argumenty typu: „słabość rynku akcji jest nieuzasadniona, bo przecież gospodarka przyspiesza”. Dużo trafniejsze wydaje się przypuszczenie: „rynek akcji dyskontuje utratę impetu przez ożywienie gospodarcze”. Co najwyżej można szukać argumentów za tym, że zadyszka w gospodarce nie będzie głęboka.

Skoro znamy już źródła i właściwą interpretację omawianego zjawiska (kurczącego się odsetka spółek notowanych wyżej niż rok wcześniej), czas przejść do drugiej kwestii: czy można na podstawie obserwacji zmieniającego się cyklu zaproponować jakiś sensowny sposób postępowania? Jedno z możliwych podejść to zgadywanie jak głęboka okaże się zadyszka w gospodarce. Według konsensusu ekonomistów będzie płytka i krótkotrwała, choć w komentarzach po ostatnich danych o produkcji i sprzedaży detalicznej można odnieść wrażenie, że ton zaczyna zmieniać się na nieco mniej optymistyczny. Z pewnością w tej zgadywance mamy sporo niewiadomych: jak brzemienna w skutki okaże się wojna na Ukrainie, czy koniunktura w Niemczech powróci do pełnej formy, czy nie dojdzie do twardego lądowania chińskiej gospodarki, jakie skutki dla koniunktury może mieć wygaszenie amerykańskiego QE?

Oprócz prognozowania koniunktury pojawia się też pokusa timingu. Widać, że w czterech historycznych przypadkach omawiany wskaźnik nie przestawał spadać zanim nie znalazł się poniżej pułapu 20 proc. (a w dwóch z tych przypadków był nawet poniżej 10%). Może zatem na razie dać sobie spokój z akcjami i poczekać do momentu, aż cykl osiągnie tak niskie poziomy? Sęk w tym, że od takiej reguły zdarzył się jeden, ale bardzo ważny wyjątek. W latach 2004-2005 cykl okazał się wyjątkowo płytki. Omawiany wskaźnik spadł „zaledwie” do ok. 40 proc. Ktoś kto uparcie czekał aż spadnie jeszcze bardziej, w efekcie przegapił całą bardzo dynamiczną hossę z kolejnych lat (swoją drogą w jej trakcie wskaźnik osiągnął pułapy rzędu 90%, co oznaczało, że wówczas nawet świeżo upieczeni inwestorzy zarabiali dosłownie niemal na wszystkim).

Istnieje też jednak bardziej rozważna forma timingu. Może zamiast z zakupami akcji czekać na bardzo niskie poziomy omawianego wskaźnika (na które w ogóle można się nie doczekać) lepiej poczekać aż wskaźnik zacznie „zawijać” w górę? Jeśli pod uwagę weźmiemy wskaźnik w wersji wygładzonej, to okazuje się, że tego typu sygnały pojawiały się w przeszłości w kwietniu 2012, maju 2009, wrześniu 2005, październiku 2001 i lutym 1999. Generalnie były na tyle mało spóźnione, by pozwoliły uchwycić większą część nadchodzącej hossy.

Omawiane podejście jest uwzględniane w jednej z naszych Trzech Strategii: „Cykl ponad wszystko”

Taka wersja timingu wydaje się obarczona dużo mniejszym ryzykiem utraty okazji, ale oczywiście też wiążą się z nią pewne czynniki ryzyka. To co działało w miarę nieźle w przeszłości, nie musi równie dobrze działać w przyszłości. Istnieje jeszcze inne podejście: stopniowa akumulacja akcji w trakcie spadku omawianego wskaźnika. Ponieważ nie mamy żadnej pewności co do tego na jakim poziomie zatrzyma się jego spadek (kto wie, może tym razem będzie on rekordowo płytki?), być może już teraz warto zacząć akumulować akcje, jednocześnie pozostawiając sobie odpowiednio dużo miejsca w portfelu na ewentualne pogłębienie dotychczasowej tendencji. Warto jednocześnie zwrócić uwagę, że dalszy spadek omawianego wskaźnika nie musiałby się wiązać ze spadkiem kursów akcji – teoretycznie wystarczyłoby, gdyby stały w miejscu (bo przed rokiem generalnie rosły – aż do jesieni).

Porównaj to podejście ze strategią „Kupuj tanio”

Te dwa ostatnie z wymienionych podejść wydają się najbardziej uzasadnione na podstawie krytycznej analizy danych historycznych.

 

Reasumując, systematycznie kurczy się grono spółek notowanych wyżej niż przed rokiem. Historycznie był to zawsze sygnał dyskontowania przez rynek utraty impetu przez gospodarkę. Nie ma jednak pewności jak głęboko zawędruje wskaźnik tym razem (i jak głębokie będzie spowolnienie ekonomiczne), tak więc uzasadnione może być rozpoczęcie ostrożnej akumulacji akcji lub też czekanie na ponowne odwrócenie trendu wskaźnika na wzrostowy.

 


W tym tygodniu ostatnia szansa na wzięcie udziału w KONKURSIE: zaprognozuj WIG na koniec września! Dla zwycięzców nagrody!

 

 

Info

Quercus TFI S.A.:

nasza misja ESG

to edukacja ekonomiczna

Barometry Qnews.pl

Zagłosuj

S&P 500 zakończy ten rok:

Wybory