Wraz ze wspinaczką indeksu MSCI na poziomy najwyższe od miesięcy ociepla się nastawienie analityków względem rynków wschodzących. Pytanie jednak czy fala wzrostowa okaże się czymś więcej niż poprzednie trzy epizody poprawy nastrojów.
Jednym z najciekawszych zjawisk ostatnich kilkunastu miesięcy jest zmieniające się nastawienie inwestorów i analityków względem akcji z rynków wschodzących. Ubiegły rok stał pod znakiem powszechnego zniechęcenia tą klasą aktywów, związanego z obawami przed destruktywnym wpływem przykręcania kurka z pieniędzmi przez amerykański Fed. W tym roku ten temat jakby znikł (mimo że paradoksalnie Fed systematycznie, zgodnie z obawami ogranicza QE), a wraz ze stopniową wspinaczką indeksu MSCI Emerging Markets postrzeganie tej klasy aktywów ulega ociepleniu. Najnowszym akcentem jest zauważona przez media zmiana sceptycznego nastawienia analityków J.P. Morgan, którzy zaczęli właśnie postrzegać rynki wschodzące jako „zdecydowanie atrakcyjne”. Emerging markets mają skorzystać na globalnym ożywieniu gospodarczym, a tamtejsze akcje są notowane ciągle z dużym dyskontem względem rynków rozwiniętych.
A tymczasem fala wzrostowa na emerging markets trwająca od wczesnej wiosny stopniowo osiąga już rozmiary porównywalne z poprzednimi trzema okresami poprawy nastrojów, które niestety nie okazały się trwałe. Pytanie czy bykom starczy sił, by tym razem wydźwignąć indeks powyżej granic trendu bocznego trwającego od ponad dwóch lat.
Rys. Indeks MSCI dla rynków wschodzących – kolejne fale wzrostowe w ramach trendu bocznego
Reasumując, rynki wschodzące próbują powrócić do łask globalnych inwestorów. Szansą ma być ożywienie w światowej gospodarce, które jednak nie jest takie pewne ze względu na sytuację w strefie euro i Chinach.
Zapisz się na nasz NEWSLETTER:
> codzienne powiadomienia o nowych analizach.
Co wyróżnia nasze analizy:
> nie tyle opisujemy fakty, co poszukujemy sprawdzonych zależności
> czerpiemy natchnienie z historii, ale koncentrujemy się na przyszłości.
