Tomasz Hońdo | |
Starszy Analityk Quercus TFI S.A. | |
tomasz.hondo@quercustfi.pl |
Bez wątpienia tematem numer jeden na amerykańskim rynku akcji (a także na rynkach globalnych) pozostaje kwestia tego, w jaki sposób nieuchronne wycofanie się Fedu z polityki luzowania (QE) przełoży się na koniunkturę giełdową. Zestawiając wykresy S&P500 i sumy bilansowej Fedu (puchnącej na skutek skupu aktywów w ramach QE) nie trudno odnieść wrażenie, że inwestorzy stali się nałogowo uzależnieni od luźnej polityki pieniężnej.
Trzeba jednak zdecydowanie zaprzeczyć jakoby hossa na Wall Street nie miała oparcia w fundamentach. Wystarczy spojrzeć na statystyki dotyczące dywidend, czyli namacalnej korzyści z posiadania akcji:
- odsetek spółek z S&P500 dzielących się zyskami z akcjonariuszami podskoczył do 83 proc. – to poziom najwyższy od 15 lat (wg danych FactSet);
- suma dywidend wypłaconych w ostatnich 12 miesiącach to 329 mld USD, co jest kwotą ponad dwukrotnie większą niż dziesięć lat temu;
- do tego dochodzą skupy akcji własnych, których wartość w ostatnich 12 miesiącach wyniosła 415 mld USD.
Dywidendy plus buybacki to zatem łącznie kwota 744 mld USD, co jest niebagatelną liczbą nawet w zestawieniu z obecnym tempem skupu aktywów przez Fed (85 mld USD miesięcznie, czyli 1020 mld USD w skali roku).
Dywidendy spółek z S&P500 - krocząca suma z 12 miesięcy
źródło: FactSet
Reasumując, o ile trudno zaprzeczyć, że luzowanie ilościowe pomaga koniunkturze na Wall Street, to jednak sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. Fundamentem dla hossy są także rosnące kwoty, jakie spółki przeznaczają na dywidendy i skupy akcji.
Zachęcamy do zapisania się na NEWSLETTER, w którym regularnie powiadamiamy o najnowszych artykułach na qnews.pl. Wyłącznie dla osób zapisanych na NEWSLETTER: comiesięczny przegląd inspirujących wykresów