Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na NEWSLETTER
Natknęliśmy się właśnie na ciekawą analizę autorstwa Henry'ego H. McVey z firmy KKR. Pod tym enigmatycznym skrótem kryje się firma inwestycyjna H. Kravisa i G. Robertsa (wśród założycieli był też J. Kohlberg - stąd nazwa), która największy rozgłos zyskała, wygrywając w 1989 roku batalię o przejęcie konglomeratu tytoniowo-spożywczego RJR Nabisco. Na ten temat powstała nawet poczytna książka "Barbarians at the Gate" ("Barbarzyńcy u bram" - owi tytułowi barbarzyńcy to wg jednego z innych bohaterów książki właśnie KKR). Firma specjalizuje się w transakcjach typu private equity, zarządzając na całym świecie atywami o wartości ponad 100 mld USD.
W datowanej na 8 września analizie uwagę przykuwa m.in. taki wykres:
Według wyjaśnień autora, widoczny na wykresie "wskaźnik kapitulacji na rynku akcji" pokazuje jak mocno notowania odchyliły się od rozmaitych miar siły trendu (momentum) i tzw. szerokości (jedną z nich jest liczba spółek notowanych sporo poniżej rocznych maksimów). Po sierpniowym tąpnięciu wskaźnik znalazł się blisko historycznych minimów. Jak to możliwe, skoro rynek akcji spadł "tylko" 12% od szczytu - zastanawia się autor. Odpowiedź: "ostatnia wyprzedaż miała miejsce w kontekście wcześniejszej skrajnie niskiej zmienności i miarowo rosnących notowań". Zdaniem McVey'a ostatnie wydarzenia najbardziej przypominają lata 1998 i 2011 - to wnioski spójne z opisywanymi wcześniej wynikami naszych własnych badań.
Co dalej? KKR przyznaje, że "rynek potrzebuje trochę czasu na wyleczenie ran po ostatnim szoku" (patrz: analogia z 2011 rokiem), ale jednocześnie zaleca zwiększyć udział amerykańskich akcji w portfelu.