Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na NEWSLETTER
Tąpnięcie cen akcji należy wiązać z obawami inwestorów przed "importem" spowolnienia gospodarczego z Chin i innych rynków wschodzących. Na ile taki scenariusz się realizuje w rzeczywistości? W celu odpowiedzi na to pytanie obserwujemy sprawdzony historycznie wskaźnik szybkiego ostrzegania - barometr aktywności w przemyśle chemicznym w USA (CAB). Tak się składa, że najnowszy (sierpniowy) odczyt pojawił się już po dwudniowej panice na Wall Street.
Zła wiadomość jest taka, że CAB zaliczył drugi miesiąc spadku. Ten dwumiesięczny spadek jest największy od wiosny 2012 r. Coś faktycznie zaczyna zgrzytać w amerykańskiej gospodarce.
Na szczęście póki co trudno na tej podstawie wieścić czarne scenariusze. Według naszych kryteriów nie ma na razie podstaw, by oceniać zadyszkę jako trend spadkowy. Zauważmy, że podobne korekty zdarzały się już, np. w latach 2010-2011. Sprawa stałaby się poważna, gdyby CAB zawędrował do poziomu najniższego od roku - takie kryterium w przeszłości zapowiadało głębsze spowolnienie w USA. Do spełnienia tego warunku na razie ciągle jeszcze daleko.
