Jest jeszcze miejsce na dalsze przyspieszenie w gospodarce | Qnews - Edukacyjny Portal Dla Inwestorów

newsletter

quercus

Jest jeszcze miejsce na dalsze przyspieszenie w gospodarce

Tomasz Hońdo, CFA
Starszy Analityk Quercus TFI S.A.
tomasz.hondo@quercustfi.pl

Najlepsze od prawie dwóch lat dane o wzroście polskiego PKB w IV kwartale ub.r. prawdopodobnie nie wyczerpują jeszcze całego potencjału ożywienia. To sugeruje, że indeksy małych i średnich spółek mają jeszcze trochę miejsca na kontynuację hossy, zanim (w II połowie roku?) cykl w gospodarce zacznie się stopniowo odwracać.

Jak już dowodziłem w analizie przed tygodniem, czynniki globalne (słabość rynków wschodzących, ograniczanie QE w USA), to tylko fragment krajobrazu warszawskiej giełdy. Dla akcji całej rzeszy małych i średnich spółek kluczowe znaczenie ma przede wszystkim to, co dzieje się w naszej rodzimej gospodarce.

Jak wstępnie oszacował GUS, w minionym roku polska gospodarka urosła o 1,6 proc., co – jak szybko wyliczyli ekonomiści – przekłada się na wzrost rzędu 2,5-3,0 proc. w samym IV kwartale ub.r. (GUS oficjalny szacunek ma podać 14 lutego). Chociaż dane nt. PKB rzecz jasna nie mają same w sobie wartości prognostycznej względem rynku akcji (a wręcz odwrotnie – są z wyprzedzeniem dyskontowane przez inwestorów), to jednak są istotne o tyle, że jako najważniejszy zbiorczy agregat dotyczący całej gospodarki, pozwalają szacować, w jakim punkcie cyklu koniunkturalnego jesteśmy w danej chwili.

Najpierw rzućmy okiem na „surowe” dane na temat PKB. Jak pokazuje Rys. 1, w IV kw. ub.r. mieliśmy do czynienia z kontynuacją dynamicznego odbicia w polskiej gospodarce, na wzór poprzednich przypadków wychodzenia z cyklicznych dołków. Jednocześnie nie ulega żadnej wątpliwości, że w rodzimej gospodarce nieustannie powtarza się cykl, na który składają się na przemian fazy przyspieszenia i spowolnienia.

Rys. 1. Roczna zmiana polskiego PKB w poszczególnych kwartałach

Roczna dynamika PKB 

Ponieważ, jak pokazuje Rys. 1, w perspektywie wieloletniej polski PKB rośnie w coraz wolniejszym tempie (co obrazuje opadająca linia trendu), musimy odpowiednio przetworzyć dane na potrzeby porównań (jest np. dość oczywiste, że nie ma sensu obecnej sytuacji odnosić do tej z lat 90., kiedy PKB potrafił rosnąć o 7-8 proc.).

Rys. 2. Wskaźnik odchyleń dynamiki PKB od skorygowanej wieloletniej linii trendu

Dynamika PKB powróciła do równowagi 

Przez skorygowaną linię trendu rozumiemy zestaw linii rysowanych każdorazowo na koniec każdego kwartału.

Rys. 2 pokazuje, w jakim punkcie cyklu znalazła się polska gospodarka. Dynamika PKB z poziomu głęboko poniżej linii trendu podniosła się już do poziomu owej linii. Domknęła się swoista ujemna luka. Na marginesie trzeba dodać, że jej domykanie w minionym roku stanowiło bardzo energetyczne paliwo dla rodzimego rynku akcji (szczególnie małych i średnich spółek), na wzór analogicznych wydarzeń z okresu II kw. 2009 – II kw. 2010.

No dobrze, skoro ujemna luka została domknięta w IV kw. ub.r., to pytanie co dalej? Dobra wiadomość jest taka, że w naszym modelu żaden poprzedni cykl wzrostowy nie zakończył się natychmiast po domknięciu luki. Za każdym razem wskaźnik kontynuował jeszcze wzrost do momentu, aż odnotowane zostało dla odmiany większe lub mniejsze odchylenie in plus od linii trendu. Innymi słowy za każdym razem dynamika PKB „odkręcała się” z poziomów sporo poniżej linii trendu (z wyjątkiem roku 2005) do poziomów wyraźnie powyżej tej linii.

Idąc tym tropem należałoby obecnie uznać, że faza przyspieszenia w rodzimej gospodarce powinna zostać jeszcze podtrzymana. Historycznie odchylenia in plus od linii trendu wynosiły od 1,2 pkt. proc. (IV kw. 2010 r.) do 5,5 pkt. proc. (I kw. 2004 r.). Średnie odchylenie zaś to 2,8 pkt. proc. (a mediana to 2,0 pkt. proc.).

Na podstawie tych porównań można dojść do wniosku, że obecnie dynamika PKB ma szansę dotrzeć do pułapu od ok. 4 proc. (bazując na najsłabszych historycznie przypadku z roku 2010), do powyżej 5 proc. (bazując na historycznej średniej). To są hipotetyczne cele dla obecnego cyklu wzrostowego.

Gdyby te założenia się sprawdziły, byłaby to oczywiście dobra wiadomość dla inwestorów giełdowych. Pod warunkiem, że to jeszcze nie koniec cyklu wzrostowego, nie ma jeszcze warunków makroekonomicznych do narodzin bessy z prawdziwego zdarzenia, takiej jak te z lat 2008, 2000-2002 czy też krach z drugiej połowy 2011 r. Wszystkie te trendy spadkowe (siejące spustoszenie zwłaszcza wśród akcji małych spółek) rozpoczynały się wraz z odkręcaniem cyklu w gospodarce na spadkowy.

Wszystko to nie musi oznaczać oczywiście, że perspektywa dalszego przyśpieszenia w gospodarce dotyczy okresu wielu kwartałów lub nawet lat. Podstawowy cykl wzrostowy widoczny na naszych wykresach wynosi średnio jakieś 7-8 kwartałów. Biorąc pod uwagę, że ożywienie gospodarcze trwa już od trzech kwartałów (licząc do końca IV kw. ub.r.), teoretycznie pozostaje jeszcze jakieś cztery-pięć kwartałów na dalsze przyspieszenie. To daje okolice I kw. 2015 r. jako potencjalny moment „szczytowania” w naszej gospodarce.

Oczywiście to tylko jedna z metod prognostycznych. Nie każdy cykl wzrostowy wynosi wspomniane 7-8 kwartałów, niektóre były wyraźnie krótsze. Według innej metody czasu na dalsze przyspieszenie jest dużo mniej. Jeśli założymy, że gospodarka będzie przyspieszała w tempie takim, jak w ostatnich trzech kwartałach (średnio ok. 0,8 pkt. proc. r/r w skali jednego kwartału), to można łatwo wywnioskować, że wspomniany wcześniej poziom docelowy rzędu 4-5 proc. osiągnięty zostałby już w II-III kw. br. To już znacznie bliższa perspektywa.

Wszystko to pozwala stworzyć dość klarowną wizję dojścia do szczytów koniunktury w okresie II kw. br. – I kw. 2015 r. Z jednej strony daje to póki co pewien komfort (kursy spółek wrażliwych na koniunkturę prawdopodobnie nie zakończyły jeszcze hossy), a z drugiej – każe bardzo ostrożnie podchodzić do hurraoptymistycznych wizji boomu w 2015 roku. Mechanizm cyklu koniunkturalnego jest nieubłagany.

Do odwrócenia się cyklu na spadkowy brakuje także kluczowego elementu, jaki zwykle towarzyszył temu procesowi – zaostrzenia polityki pieniężnej w naszym kraju. Co ciekawe także pod tym względem obecna sytuacja wygląda komfortowo (stopy pozostają rekordowo nisko dzięki brakowi presji inflacyjnej), a jednocześnie będzie się prawdopodobnie komplikować w drugiej połowie roku.

Reasumując, polska gospodarka jest na ścieżce przyspieszenia. Szczyt cyklu wzrostowego jest jeszcze prawdopodobnie przed nami (II połowa roku?).

 


 

Zachęcamy do zapisania się na NEWSLETTER. Wyłącznie dla subskrybentów: comiesięczny przegląd strategii inwestycyjnych.

Info

Quercus TFI S.A.:

nasza misja ESG

to edukacja ekonomiczna

Barometry Qnews.pl

Zagłosuj

S&P 500 zakończy ten rok:

Wybory