W poszukiwaniu przyczyn szybkiego zejścia niemieckiego indeksu ze szczytów hossy natrafić można na ESI, czy wskaźnik koniunktury w europejskiej gospodarce.
Zapraszamy do zapisania się na NEWSLETTER
W otoczeniu polskiego rynku akcji jednym z najbardziej zauważalnych zjawisk ostatnich tygodni było zejście niemieckiego DAX-a do poziomu najniższego od ponad czterech miesięcy. O ile krótkoterminowo można znaleźć argumenty za tym, że fala spadkowa uległa już wyczerpaniu, to jednak rodzi się pytanie o podłoże tej przeceny. Szczególnie jeśli spojrzymy na sytuację na wykresie indeksu w nieco dłuższym horyzoncie czasowym. Jeśli przypomnimy sobie, że jeszcze pod koniec maja inwestorzy za Odrą świętowali wejście DAX-a na nowe szczyty hossy po kilkumiesięcznej konsolidacji, to widać teraz, że tamten sygnał przyniósł jedynie chwilową zwyżkę, a ostatni ruch spadkowy całkowicie zanegował ten sygnał.
Rys. DAX powrócił do poziomów z listopada
W efekcie ostatniej przeceny DAX cofnął się na poziomy, na które wcześniej wspiął się jeszcze w listopadzie ub.r. Widać zatem, że mamy do czynienia z jakimś większym zjawiskiem.
Pojawia się pytanie o jego źródła. W poszukiwaniu wskazówek natrafić można przykładowo na publikowany co miesiąc Economic Sentiment Index dla krajów UE. Wskaźnik powstaje na bazie badań ankietowych w pięciu sektorach europejskiej gospodarki, tak więc można go uznać za dość wszechstronny barometr koniunktury. Okazuje się, że w lipcu ESI spadł do poziomu najniższego od czterech miesięcy. Z czymś takim nie mieliśmy jeszcze do czynienia od czasu, gdy na jesieni 2012 rozpoczęło się ożywienie w Europie. W tym kontekście mocna korekta spadkowa na niemieckim rynku akcji znajduje uzasadnienie fundamentalne w postaci sygnałów słabnięcia koniunktury w UE.
Rys. Economic Sentiment Index i DAX
Oczywiście tu pojawia się pytanie o trwałość tego osłabienia. Odwołajmy się do historii. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat sygnały w postaci spadku ESI do 4-miesięcznego minimum po wcześniejszej fali wzrostowej pojawiły się trzykrotnie: w lipcu 2004, lipcu 2007 i kwietniu 2011. W dwóch z trzech przypadków była to zapowiedź głębszego spowolnienia i tym samym problemów dla rynków akcji, zaś w jednym (2004) zadyszka w UE była chwilowa. Wnioski są zatem spójne z tym, co stwierdziliśmy wcześniej wielokrotnie w odniesieniu do polskich wskaźników koniunktury.
Reasumując, ostatni mocny spadek DAX-a intepretować można jako reakcję na utratę impetu przez europejską gospodarkę. Zagadką pozostaje to jak głębokie będzie spowolnienie (może to tylko chwilowa „usterka”?). Jednym z głównych czynników ryzyka jest groźba eskalacji konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.