Sebastian Buczek | |
Prezes Zarządu Quercus TFI S.A. |
Miałem już nie pisać o LOT. Ale po ostatnim przelocie z Pragi (notabene w piątek, 6 XII) nie mogę się powstrzymać.
Plan był taki – siadamy z przodu. Zwiększamy szansę na załapanie się na coś do zjedzenia.
Po tradycyjnej wodzie i wafelku nadeszła chwila prawdy. Pani stewardesa z miłym uśmiechem przekazała nam, że kanapki, sałatki i tym podobne frykasy już się sprzedały w drodze z Warszawy do Pragi. Zostały jeszcze Pringlesy, batoniki i inne przekąski.
Ponieważ sytuacja ta zdarza nam się nie po raz pierwszy, mamy pytanie – czy Państwu również „udaje się” nie zjeść w LOT?
To dość rzadki przypadek we współczesnym świecie, kiedy popyt nie jest zaspakajany przez podaż. Ale może tak ma być? Prezes S. Mikosz tak bowiem pisze w magazynie pokładowym Kaleidoscope: „Samolot łagodnie wznosi się nad chmury i przenosi nas w zupełnie inną sferę. (…) Podczas rejsu zawsze patrzymy na sprawy z innej perspektywy.”
PS Udało nam się wylądować bezpiecznie, pomimo niesprzyjającej aury, za co serdecznie dziękujemy wszystkim Osobom, które się do tego przyczyniły.