Byków na Wall Street wcale nie tak dużo | Qnews - Edukacyjny Portal Dla Inwestorów

newsletter

quercus

Byków na Wall Street wcale nie tak dużo

Czy trwająca od dłuższego czasu hossa na Wall Street jest w schyłkowej fazie? Jeśli jako wyznacznik traktować nastroje amerykańskich inwestorów indywidualnych, to do końca korzystnego trendu jeszcze daleka droga.

Tomasz Hońdo, Starszy Analityk Quercus TFI S.A.
tomasz.hondo@qtfi.pl
 

Rozpoczynamy cykl artykułów poświęconych wskaźnikom nastroju (tzw. sentymentu) na rynku akcji. Na początek weźmiemy pod lupę jeden z popularnych wskaźników publikowanych przez Amerykańskie Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (AAII) – organizację zrzeszającą ponoć ok. 150 tys. osób, którym w zamian za płatny abonament oferuje materiały edukacyjne i analizy. Stowarzyszenie w cotygodniowej ankiecie pyta swych członków czy oczekują wzrostu, spadku czy też braku zmian kursów akcji na Wall Street w horyzoncie najbliższych 6 miesięcy.

Po zebraniu głosów obliczane są odsetki byków, niedźwiedzi i inwestorów o neutralnym nastawieniu. Oprócz tych podstawowych wskaźników publikowane są także pomocnicze: 8-tygodniowa średnia krocząca z odsetka byków (pokazuje dane wygładzone z chwilowych wahań) oraz tzw. spread, czyli różnica między odsetkiem byków i niedźwiedzi. Historia danych sięga 1987 r. W poniższej analizie skupimy się na odsetku byków i 8-tygodniowej średniej.

Idea wskaźników nastrojów polega głównie na sygnalizowaniu, czy tzw. sentyment rynkowy zbytnio odchylił się w którąś stronę. Jeśli na rynku panuje nadmierny optymizm (euforia), jest to przestroga przed realizacją zysków. Skoro wielu inwestorów ochoczo zaangażowało się w akcje, to nie za bardzo ma już kto kupować, zaś rodzi się pokusa do realizacji zysków. Z kolei nadmierny pesymizm sygnalizuje pole do pozytywnych niespodzianek. Bywa tak, że powszechne złe nastroje wiążą się z dużymi krótkimi pozycjami w akcjach (krótkie pozycje to strategia polegająca na sprzedaży pożyczonych akcji w nadziei na to, że uda się je odkupić po niższej cenie). Nagła poprawa sytuacji na rynku często zmusza pesymistów do zamykania (pokrywania) krótkich pozycji, czyli odkupienia sprzedanych wcześniej akcji, co potrafi być silnym impulsem wzrostowym.

Rys. 1. Odsetek byków w ankietach AAII na tle zmian indeksu S&P 500 

Odsetek byków w ankietach AAII na tle zmian indeksu S&P500

źródło: AAII

 

Jak to wszystko wygląda w praktyce? Jeśli przejrzymy historyczne ekstremalne poziomy, do jakich nurkował lub wspinał się odsetek byków, to zauważymy, że coś jest faktycznie na rzeczy. Jedną z najwyższych wartości wskaźnika (ponad 60%) zanotowano na początku 2000 r. Giełdowi weterani pamiętają, że wkrótce potem pękła słynna bańka internetowa (dot-com bubble), czyli hossa, w trakcie której mocno wyśrubowane zostały kursy spółek technologicznych. Jeśli ktoś kupował akcje na fali tamtej powszechnej euforii, później bardzo tego żałował – niebawem rozpoczęła się bessa, która zredukowała wartość indeksu S&P500 o prawie połowę (technologiczny Nasdaq spadł jeszcze mocniej). Z kolei kształtowaniu się dołka owej bessy, podobnie jak kolejnej – zakończonej w pierwszych miesiącach 2009 r. – towarzyszył skrajny pesymizm. W tych okresach wskaźnik wynosił zaledwie ok. 25%.

Obserwacje te pokazują, że nastroje na rynku potrafią zmieniać się jak w kalejdoskopie, a postępowanie wbrew powszechnym opiniom może prowadzić do sukcesu inwestycyjnego. Niestety tu pojawia się pewien problem. Wykresowi wskaźnika nastrojów sporo brakuje do kształtu idealnej sinusoidy, poruszającej się regularnie w sztywnym przedziale. Innymi słowy, to że w trakcie hossy internetowej odsetek byków sięgnął 60%, nie oznacza, że odtąd zawsze będzie to poziom oznaczający koniec każdej hossy. Przykładowo przez kryzysem finansowym w USA w 2008 r. optymizm nie był szczególnie wyśrubowany.

Niezbyt rozsądne byłoby zatem czekanie, aż wskaźnik pobije historyczne rekordy optymizmu/pesymizmu. Musimy pójść na kompromis i znaleźć wartości, które z jednej strony nie będą aż tak skrajne jak najwyższe/najniższe punkty w historii, a zarazem będą na tyle istotne, by na ich podstawie można było wysnuć przydatne wnioski. Rdzeniem analiz dotyczących wskaźników AAII są historyczne średnie. Przeciętny odsetek byków, to obecnie 38,8%. Historyczną normą jest więc stosunkowo niewielka przewaga optymistów (nie powinno to dziwić, bo w długim okresie kursy akcji rosną). Taką sytuację można określić jako stan równowagi. Taki średni poziom stanowi jednocześnie punkt wyjścia dla oceny tego czy bieżące nastroje zbytnio odchyliły się od stanu równowagi. AAII jako miarę skrajności stosuje znane ze statystyki tzw. odchylenie standardowe. W tym kontekście za nadmierny optymizm rynkowy uznać można sytuację, w której odsetek byków jest wyższy od historycznej średniej o X odchyleń standardowych. Z kolei nadmierny pesymizm to sytuacja taka, że odsetek byków jest niższy od historycznej średniej o X odchyleń standardowych.

Zacznijmy od pesymizmu. Spadek wskaźnika zatrzymywał się najpóźniej tuż po przekroczeniu jednego odchylenia standardowego odmierzonego w dół od historycznej średniej (poziom ten nazwijmy dolną granicą). Obecnie jest to 28%. Innymi słowy, odsetek byków niższy od 28% świadczyłby o skrajnym pesymizmie. Byłaby to okazja do kupowania akcji w USA (a w konsekwencji w dużym stopniu także na polskiej giełdzie). Jak wynika z naszych obliczeń, w siedmiu historycznych przypadkach po tak niskim odczycie indeks S&P500 w ciągu kolejnych 12 miesięcy zyskiwał przeciętnie aż 19,3%. Trafność tych sygnałów była dobra – zdarzył się tylko jeden błędny, na początku 2008 r. (sygnał był zdecydowanie przedwczesny – później indeks spadł o prawie 40%).

Rys. 2. Średnie zmiany S&P 500 po spadku wskaźnika nastrojów poniżej dolnej granicy pesymizmu

Średnie zmiany S&P500 po spadku wskaźnika nastrojów poniżej dolnej granicy pesymizmu źródło: obliczenia własne


Dużo większe trudności sprawia poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o graniczne rozmiary optymizmu. Jeśli zbadamy, co stało się z kursami akcji po wzroście odsetka byków powyżej granicy jednego odchylenia standardowego od średniej (obecnie jest to 49%), to okaże się, że otrzymamy sporo błędnych sygnałów. Owszem, zdarzały się trafne wskazania, ale nie brakowało też takich, po których S&P500 jak gdyby nigdy nic, rósł dalej. Z taką sytuacją inwestorzy mieli do czynienia nie tylko w latach 90., ale też np. w początkowym okresie hossy w 2003 r.

Sprawy nie załatwia przesunięcie górnej granicy do dwóch odchyleń standardowych. Wówczas co prawda maleje liczba błędnych sygnałów, ale jednocześnie takie odczyty stają się tak rzadkie, że ciężko w praktyce traktować je jako wyznacznik końca hossy. Trudności ze wskazaniem wiarygodnej górnej granicy optymizmu wiążą się zapewne z tym, że w dłuższym okresie kursy akcji rosną, a dobre nastroje czasem utrzymują się zdecydowanie dłużej niż można było się spodziewać.

Obecnie 8-tygodniowa średnia z odsetka byków wynosi zaledwie 34%. Mimo trwającego od dłuższego czasu trendu zwyżkowego na Wall Street, wskaźnik jest nadal poniżej historycznej średniej równej prawie 39%. Trudno w tej sytuacji mówić o niebezpiecznie dużym optymizmie wśród amerykańskich inwestorów indywidualnych. Oczekiwania nielicznych optymistów na kontynuację hossy wydają się więc uzasadnione.

 

 

KONKLUZJE:

  • w przeszłości skrajnie wysokie wartości wskaźnika optymizmu AAII (odsetka byków) poprzedzały niekiedy załamanie hossy w USA, zaś skrajnie niskie wartości oznaczały kształtowanie się dołków;

  • na sygnałach wskaźnika można było bardziej polegać, jeśli chodzi o momenty do kupowania akcji, niż do ich sprzedawania;

  • po spadku wskaźnika o jedno odchylenie standardowe od historycznej średniej indeks S&P500 rósł w ciągu roku przeciętnie o 19%;

  • obecnie odsetek byków (średni z 8 tygodni) wynosi zaledwie 34% (przy średniej historycznej 39%), a więc pomimo 4-letniej hossy, amerykańscy inwestorzy nie są w euforii.

Info

Quercus TFI S.A.:

nasza misja ESG

to edukacja ekonomiczna

Barometry Qnews.pl

Zagłosuj

S&P 500 zakończy ten rok:

Wybory