65/100 punktów dla perspektyw giełdowych | Qnews - Edukacyjny Portal Dla Inwestorów

newsletter

quercus

65/100 punktów dla perspektyw giełdowych

Tomasz Hońdo, CFA
Starszy Analityk Quercus TFI S.A.

Przyglądamy się siedmiu ważnym kategoriom decydującym o koniunkturze na GPW. Ważymy szanse i czynniki ryzyka. Efektem jest nasza eksperymentalna punktacja.

Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER


Ostatnie miesiące pokazują jak trudna jest jednoznaczna ocena perspektyw na rynkach akcji. Jasny jest natomiast powód, dla którego tak się dzieje: koniunktura zależy od wielu różnych czynników, z których niektóre dają sprzeczne ze sobą sygnały. W dzisiejszym artykule podejmiemy się eksperymentalnie zestawienia przynajmniej części z nich i próby odpowiedzi na podstawie ich łącznej analizy na pytanie: na jakim poziomie jest obecnie atrakcyjność akcji, szczególnie na GPW?

W dalszej części analizujemy siedem kategorii. Oczywiście zestawienie to zawiera w sobie silny pierwiastek subiektywizmu – zarówno jeśli chodzi o dobór kategorii, przyznane im wagi, jak i przyznane oceny. W przyszłości będziemy dopracowywać nasz eksperyment i sprawdzać na ile przyznane noty okazały się trafną wskazówką.

Wyceny akcji w Polsce i na świecie: 10/20 pkt.
Ocena tego, czy polskie akcje są drogie czy tanie różni się nieco w zależności od tego, jaką miarę wartości weźmiemy pod uwagę. WIG20 balansuje ostatnio w okolicach swej wartości księgowej, co pozwala mówić o niskich wycenach. Z kolei wskaźniki P/E (cena/zysk) dla polskiej giełdy w różnych wersjach są w okolicach 12,0 – według historycznych porównań to poziomy zupełnie przeciętne (czyli z tego punktu akcje mogą stać się zarówno dużo atrakcyjniejsze – jak w 2011 r., gdy P/E był poniżej 10 – jak i dużo droższe). Gdyby poprzestać na ocenie wycen na naszym rynku, można by więc przyznać notę rzędu np. 12/20 pkt. Polska giełda nie funkcjonuje jednak w próżni. Jeśli uwzględnimy też najważniejszy rynek świata, wyznaczający globalne trendy – czyli amerykański – to tam wyceny akcji są mało atrakcyjne, co może negatywnie rzutować na inne giełdy. Z P/E rzędu 16,5 x prognozowane zyski indeks S&P500 jest relatywnie drogi w porównaniu ze swą historią. To skłania do obniżenia całościowej noty w tej kategorii.

Rys. 1. Mediana wskaźników P/E na warszawskiej giełdzie

Źródło: Qnews.pl na podst. GPW. Dane dotyczą wszystkich notowanych spółek. P/E w wersji opartej na zyskach za ostatnie cztery kwartały.

Trend w wynikach największych spółek: 3/8 pkt.
Przed tygodniem pisaliśmy obszernie o wynikach firm z WIG20 w I kwartale. W tym podsumowaniu było niestety sporo negatywnych faktów – przede wszystkim to, że zyski blue chips są najmniejsze od lat. To tłumaczy dlaczego WIG20 w ostatnich latach jest tak rachitycznym indeksem, podatnym na wstrząsy. Ocena nie może być jednak skrajnie negatywna, bo jak pisaliśmy, pod względem przepływów gotówki czy kapitałów własnych spółki prezentują się o niebo lepiej (są stabilne). Stąd dość niska (choć nie skrajnie niska) nota.

Ocena średnioterminowego cyklu koniunkturalnego: 17/20 pkt.
W niedawnej analizie w połowie maja pisaliśmy o „czterech oznakach, że cykl koniunkturalny osiąga dno”. Ta teza się nie zmienia – według prostej koncepcji od lat na GPW panuje cykl obejmujący średnio nieco ponad 40 miesięcy, złożony z przeplatających się faz ożywienia oraz spowolnienia. Po fazie spowolnienia trwającej na GPW mniej więcej od dwóch lat teraz teoretycznie czas na trwalszą poprawę – przynajmniej taki wniosek nasuwa się na podstawie analizy obserwowanych przez nas wskaźników cyklicznych, o których szerzej pisaliśmy przed dwoma tygodniami. Pozycja w cyklu wydaje się korzystna (o ile cała ta koncepcja jest w ogóle trafna), więc w kategorii tej subiektywnie przyznajemy sporo punktów.

Rys. 2. Cykl koniunkturalny w korzystnej fazie?

Źródło: Qnews.pl.

Nastroje rynkowe: 8/12 pkt.
Na szeroko pojęte nastroje na GPW patrzymy przez pryzmat różnych wskaźników (np. sondażu Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych; odsetka spółek z WIG20 notowanych powyżej średniej 200-sesyjnej; poziomu tygodniowego RSI dla WIG). Syntezą tych różnych miar jest nasz „barometr przegrzania/schłodzenia”, który jest skonstruowany tak, by mieścił się w przedziale od -2,0 (maksymalne schłodzenie) do +2,0 (ostre przegrzanie). Ostatnio barometr zszedł do dość niskich pułapów (prawie -1,0), co świadczy o tym, że nastroje są dość pesymistyczne, choć jeszcze nie skrajnie negatywne (tak jak w styczniu-lutym). Stąd taka, a nie inna ocena.

Rys. 3. Zagregowany barometr nastrojów na GPW

Źródło: Qnews.pl.

Polityka monetarna w Polsce i na świecie: 14/20 pkt.
Już dawno nie mieliśmy tak skomplikowanej sytuacji. Z jednej strony amerykański Fed już raz podniósł stopy procentowe i przymierza się do kolejnych podwyżek, co może wywierać presję na niekorzystne dla rynków wschodzących umocnienie USD. Z drugiej – w strefie euro i Japonii trwa szeroko zakrojone QE (luzowanie ilościowe). A u nas – stopy procentowe pozostają na rekordowo niskich poziomach i nic nie wskazuje na to, by miały być szybko podniesione (wręcz przeciwnie, trwają raczej spekulacje na temat możliwej obniżki). W tej sytuacji nie możemy przyznać ani maksymalnej, ani też minimalnej punktacji.

Kurs PLN: 9/12 pkt.
Eksport odgrywa znaczącą rolę w polskiej gospodarce, co z kolei przekłada się na stopy zwrotu z akcji. Historia podpowiada następujący schemat: po falach osłabienia złotego względem euro (takich, które skutkowały ustanowieniem przez kurs EUR/PLN co najmniej kilkuletnich maksimów) koniunktura na GPW z pewnym opóźnieniem mocno się poprawiała. Dwa przykłady: gwałtowna przecena PLN w 2008 r., a potem wielka hossa na giełdzie w 2009 r.; wystrzał notowań euro w II poł. 2011 r., a potem ożywienie na GPW w latach 2012-2013. W tym roku na skutek m.in. zawirowań politycznych kurs euro podskoczył do poziomów niewidzianych od czterech lat. Za euro trzeba płacić ponad 4,40 zł, podczas gdy – jak wynika z kwartalnych badań sondażowych NBP – próg opłacalności polskiego eksportu w miarę stabilnie utrzymuje się na pułapie rzędu 3,90 zł za euro. W przypadku dolara (który z natury ma mniejsze znaczenie dla naszego handlu zagranicznego) sytuacja jest wręcz drastyczna, porównywalna z kryzysem z 2008 roku – próg opłacalności eksportu to zaledwie ok. 3,2 zł za USD. Z tych względów w tej kategorii przyznajemy dość wysoką notę (zostawiamy 3 punkty w „rezerwie” na wypadek jeszcze głębszego osłabienia naszej waluty, szczególnie względem euro). Więcej: tutaj.

Finanse publiczne: 4/8 pkt.
Ostatnie decyzje agencji ratingowych Standard and Poor’s oraz Moody’s pokazują, że kwestia kondycji finansów publicznych nabiera znaczenia także z punktu widzenia inwestorów giełdowych (nie jest to to jednak kwestia tak ważna jak na rynku obligacji – stąd dość mała waga tej kategorii). Kumulacja nowych wydatków publicznych (500+; niższy wiek emerytalny, itp.) i niepewne wpływy z nowych podatków (bankowego, handlowego) przy jednoczesnych ryzykach dla tempa wzrostu gospodarczego sprawiają, że budżet na 2017 rok może być bardzo napięty – czy uda się utrzymać deficyt poniżej granicy 3 proc. PKB? To groziłoby ponownym nałożeniem na Polskę unijnej procedury nadmiernego deficytu (EDP). Jak regularnie wskazujemy, jednocześnie dług publiczny w ujęciu nominalnym rośnie jak na drożdżach – jest o krok od pobicia rekordu sprzed „odchudzenia” OFE z 2014 roku. Póki co pozostaje jednak daleko od granicy 60 proc. PKB (na koniec roku wynosił 51,3 proc.), więc z natury ocena nie może być skrajnie negatywna. W tej kategorii przyznajemy „kompromisową” notę. Ryzyko wymknięcia się deficytu spod kontroli może ją w przyszłości obniżyć.

SUMA = 65/100 pkt.

Łączna nota jest w miarę pozytywna, choć do ideału sporo brakuje. Takim ideałem byłaby kombinacja niskich wycen akcji w Polsce i na świecie, pozytywnego trendu w wynikach spółek, kiepskich nastrojów rynkowych, sprzyjającej polityki pieniężnej, słabego złotego, a jednocześnie perspektywy poprawy kondycji finansów publicznych. Tylko część tych warunków jest spełniona, co skłania do pozostawienia miejsca w portfelu na ewentualne dalsze uatrakcyjnienie akcji. Właśnie w ten sposób można interpretować naszą eksperymentalną punktację – im większa liczba punktów, tym teoretycznie większy powinien być udział akcji w zdywersyfikowanym portfelu inwestycyjnym.

tomasz.hondo@quercustfi.pl

Info

Quercus TFI S.A.:

nasza misja ESG

to edukacja ekonomiczna

Barometry Qnews.pl

Zagłosuj

S&P 500 zakończy ten rok:

Wybory