Najnowsza wycena S&P 500 autorstwa prof. A. Damodarana z początku maja to ok. 4180 pkt. w scenariuszu bazowym, co oznaczałoby lekkie niedowartościowanie indeksu po ostatniej przecenie. Ale stagflacja lub recesja oznaczałyby mocne obcięcie szacunku fundamentalnej wartości akcji.
Trwający od jesieni spadek WIG-u jest na razie najbardziej podobny do trzech historycznych scenariuszy: bessy z lat 2007-08, bessy z lat 2000-01 oraz względnie łagodnej przeceny z 2011 roku. Dostrzegamy jedną wspólną cechę tych różnych wariantów.
Mimo że skala przeceny na amerykańskiej giełdzie zaczyna się robić interesująca, to wyceny akcji nie są jeszcze okazyjne, a barometry takie jak spready kredytowe i wskaźnik warunków finansowych nie osiągnęły krytycznych poziomów, przy których Fed z reguły kapitulował przed rynkiem.
Jeszcze nigdy odsetek optymistów nie był tak niski w ponad 10-letniej historii sondażu Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (SII). A w USA badanie Investors Intelligence pokazuje pesymizm większy niż w trakcie covidowego krachu. Czy to już czas na odreagowanie spadków?
Tegoroczny trend spadkowy na Wall Street jest już wyraźnie dłuższy niż poprzednie dwie duże przeceny (2020, 2018), które zakończyły się dzięki "gołębiej" interwencji Fedu. W ostatnich trzech dekadach dłuższe były tylko dwie wielomiesięczne bessy (2007-09, 2000-02).
7% w skali roku - to coraz częściej widywana rentowność obligacji stałokuponowych w tabeli notowań. A 7% rocznie w przypadku papierów np. 10-letnich oznaczać będzie prawie podwojenie zainwestowanego kapitału przez cały ten okres.
Warszawski Indeks Giełdowy spada dużo szybciej niż wynikałoby z uśrednionego historycznego wzorca, a zarazem uparcie podąża ścieżką z lat 2007-2008. Nawet to negatywne skojarzenie przynajmniej przejściowo daje jednak szansę na krótkoterminowe odreagowanie notowań akcji.
Odkręcenie kurków z morzem płynności przez Fed i inne banki centralne wywołało spektakularną hossę na giełdach po wybuchu pandemii. Teraz dla odmiany rynki stoją w obliczu nadchodzącego rekordowego „odsysania” płynności. Czy dotychczasowa korekta na giełdach wyczerpuje już temat?
Wskaźnik ceny do prognozowanych zysków polskich spółek spadł na koniec kwietnia do 8,4, co jest wartością zbliżoną do dołka covidowego krachu z marca 2020 - wynika z danych MSCI. Ryzyko polega na tym, że prognozy zysków firm mogą okazać się zbyt optymistyczne.
Dwa różne sondaże tej samej organizacji - Amerykańskiego Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (AAII) - malują dwa, zupełnie sprzeczne obrazy nastrojów na Wall Street po kwietniowej przecenie.